Dwóch kolegów wynajmuje mieszkanie w Barcelonie – wielkie szczęście, bo nie dość, że jest fajne, to jeszcze w dzielnicy gotyckiej. Lorenzo studiuje na akademii sztuk pięknych i do swojego projektu postanawia bliżej zainteresować się mieszkaniem piętro niżej. To rzekomo magazyn antykwariusza – ale, o dziwo, nikt tam nie wchodzi. Lorenzo postanawia więc się dostać tam przez okno i zobaczyć, o co chodzi z tym mieszkaniem. Ta wiodąca historia przeplatana jest szeregiem innych, pozornie nie mających ze sobą związku. Ortiz zabiera czytelniczkę w różne miejsca i epoki. Jest więc facet, który się roztapia, kebabownia w Szwecji, guwernantka w wiktoriańskiej Anglii, Caravaggio, seksworkerka, misjonarz i willa Mussoliniego. Ta powieść to szalony rajd przez epoki i wydarzenia ze sztuką w tle, a wszystkie te kadry łączy figurka z wydatnym przyrodzeniem.
Nie mam zupełnie doświadczenia w powieściach graficznych – rzadko po nie sięgam, bez wyraźnej przyczyny, bo przecież lubię. Ta była cudnym prezentem, którego lektura sprawiła mi dużo przyjemności, nawet jeśli zamiar autora nie jest dla mnie do końca jasny. Te liczne wątki niekoniecznie dobrze się na końcu spięły fabularnie, bardziej doceniam tu pojedyncze historie, zwłaszcza te ze sztuką w tle. Trafiła też do mnie kreska Ortiza, natomiast mniej język, a może raczej wybory językowe tłumacza – nie podważam ich spójności z postaciami, niektóre wyrażenia były dla mnie dziwne.
"Rytuały" to dla mnie zdecydowanie rzecz do ponownego czytania i wyszukiwania smaczków. Czuję się zachęcona do sięgania po więcej powieści graficznych.
Moja ocena: 4/6
Álvaro Ortiz, Rytuały, tł. Jakub Jankowski, 126 str., Timof i cisi wspólnicy 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz