Saraaya leży na granicy Sudanu i Sudanu Południowego, między pustynią a sawanną, między Nomadami i Nilotami, między chrześcijanami i muzułmanami, po środku niczego. Zapomniana i porzucona samej sobie. Nawet mieszczącej się tam placówki NGO nikt nie chce jechać. Przypadkowo wylądował tam Alex, zupełnie nieświadomy, co go czeka. Jego zadaniem jest kartowanie okolicy i aktualizacja istniejących już map. W placówce mieszka także Dena – amerykańska reżyserka sudańskiego pochodzenia oraz trójka miejscowych. William jest Nilotem, Layla nomadką, a Mohamed to dwunastoletni chłopiec, który po śmierci ojca musi dbać o być matki i młodszego rodzeństwa. William pracuje jako tłumacz i z miejsca zakochuje się w Layli. Ten związek ma jednak nikłe szanse, jako że kucharka jest nomadką. Saraaya jest miejscem, gdzie wyjątkowo dotkliwie odczuwa się konflikt między bojówkami i rządem, a także między Nilotami i zubożałymi nomadami, którzy stracili cały dobytek ze względu choćby na zmiany klimatyczne i brak wody.
Fatin Abbas opowiada historię z perspektywy wszystkich tych postaci, wplatając między dialogi sporo opisów – domów, targu, wesela, strojów – co pozwala czytelniczce lepiej wyobrazić sobie okoliczności życia w Saraayi. Równocześnie obserwujemy punkt widzenia bardzo różnych osób, a także powoli rodzące się między nimi relacje. Najbardziej poruszające jest tło polityczne, które ze zwykłych osób, jak to w konfliktach zawsze bywa, czyni nic nie znaczące pionki. Jeśli ktoś o Sudanie niewiele wie, po tej książce będzie miał lepszy obraz tła toczących się od lat konfliktów. Akcja rozgrywa się przecież w latach 2001-2002, jeszcze przed powstaniem Sudanu Południowego, a aktualna sytuacja wciąż jest napięta.
Abbas pisze dość prostym językiem, z lekkością i potoczystością. Nie ma tu żadnych formalnych i językowych fikołków, które odciągałyby uwagę od istoty narracji. Ciekawy głos z Sudanu, warto zwrócić uwagę.
Moja ocena: 4,5/6
Fatin Abbas, Ghost Season, 320 str., W.W. Norton & Company 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz