czwartek, 27 sierpnia 2009

"Brama Niebiańskiego Spokoju" Shan Sa


Krótka, powiedziałabym, nowelka, wbrew oczekiwaniom, spodobała mi się. Dotąd preferowałam książki, opowiadające o Chinach dawnych, magicznych, pełnych tradycji i dostojeństwa. Nie pociągały mnie powieści osadzone w Chinach komunistycznych. W "Bramie Niebiańskiego Spokoju" akcja rozpoczyna się tuż po masakrze na placu Tian'anmen. Przypadkowy przechodzień wyciąga z obławy Ayamei, jedną z głównych incjatorek studenckiej rewolucji. Ayamei ukrywa się wpierw mieszkaniu kierowcy Wanga, który później umieszcza ją w swojej rodzinnej wiosce na wybrzeżu. Równocześnie poznajemy Zhao - przykładnego maoistę. Chłopaka ze wsi, wychowanego przez armię. Zhao oddany jest swoim przełożonym i komunistycznym ideom więc sumiennie stara się wykonać rozkaz, nakazujący mu aresztoanie Ayamei. Gdy w mieszkaniu jej rodziców trafia na pamiętniki dziewczyny, zaczyna poznawać osobę o zupełnie innym życiu niż on. Jego nieśmiałą fascynacja dziewczyną rośnie i wzbudza w nim dotąd nieznane pytania, mimo to nie usataje w poszukiwaniach buntowniczki. Ucieczka Ayamei w góry otwera świat dawnych wierzeń, nadaje książce nutę tradycyjnej chińskiej kultury. Właśnie sam, tajemniczy, koniec najbardziej mi się podobał.

Shan Sa, Brama Niebiańskiego Spokoju, tł. Krystyna Sławińska, 122 str., Muza.

4 komentarze:

  1. Zaintrygowałaś mnie, tytuł zapisuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie rowniez zaintrygowalas, mam juz inna ksiazke na oku tej autorki, "The girl who played go", a teraz Ty polecasz jeszcze te. Zapewne przeczytam, dziekuje za polecanke :) Ja akurat gustuje w powiesciach opisujacych zycie w Chinach komunistycznych, ile punktow widzenia tej rzeczywistosci, tyle opowiesci, a przeczytalam juz calkiem sporo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja czytałam jeszcze "Cztery życia wierzby" tej autorki. Nie zachwyciły mnie ale nie były złe. "Dziewczyny grającej w go" nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń