poniedziałek, 20 marca 2017

"Dzikie wybrzeże" John Gimlette



To jeden z najlepszych reportaży podróżniczych, jakie czytałam. Niestety nie udało mi się napisać o nim notki bezpośrednio po lekturze czyli w kwietniu ubiegłego roku, więc wrażenia już się zatarły, co więcej czuję, że jestem gotowa na ponowną lekturę.

Bardzo długo szukałam, w ramach projektu południowoamerykańskiego, książek z Dzikiego wybrzeża, czyli Surinamu, Gujany oraz Gujany Francuskiej. Poległam tylko na tej ostatniej, ponieważ niestety nie czytam po francusku. Dzięki książce Gimlette mogłam poznać ten rejon bliżej.
Ten kawałek Ameryki Południowej fascynuje mnie od dawna - gęsto zabudowane wybrzeże, a za nim nieprzebyta dżungla. Gdy spoglądam na mapę widzę tylko zieleń. Jak musi wyglądać życie w kraju, gdzie przeważająca większość jest trudna do przebycia? Autor książki daje odpowiedź na to pytanie.

Odwiedzając każdy z trzech krajów, stara się poznać jego specyfikę oraz przybliżyć jego historię. Te opisy mogą wydać się nudne, ale są istotne dla zrozumienia skomplikowanej historii kolonialnej tego rejonu. Gimlette stara się odkryć nieco aurę tajemniczości, jaka okrywa te tereny. Gęsta dżungla to wspaniałe miejsce, by ukryć się w niej na zawsze. Do większości miejsc można dostać się tylko drogą rzeczną. Takie ukształtowanie terenu przyciągnęło szaleńcze projekty - kolonie karne, wioski niewolnicze czy słynną sektę Świątynia Ludu. Opowieść o niej to jeden z najbardziej fascynujących rozdziałów książki. Wstrząsający tekst o masowym samobójstwie 900 osób na długo pozostał mi w pamięci.

Dżungla skrywa żyjące w izolacji plemiona indiańskie, poszukiwaczy złota oraz rebeliantów. Gimlette zdaje sobie sprawę, że porusza się po terenach niezbadanych, swoistych białych plamach. Widzi jak dżungla błyskawicznie zarasta pozostałości cywilizacji, takie jak plantacje trzciny cukrowej.

Gimlette porywa czytelnika wartkim językiem, ciekawością i zamiłowaniem do przygody. Jego książka nie jest typową chronologiczną relacją z podróży, Gimlette poszedł o krok dalej, przekształcając swoje przeżycia i spostrzeżenia w teksty reporterskie. Bardzo cieszę się, że zdecydowałam się na lekturę Dzikiego wybrzeża - ta książka zrekompensowała mi brak literatury z Gujany Francuskiej w dwójnasób!

Moja ocena: 6/6

John Gimlette, Dzikie wybrzeże. Podróż skrajem Ameryki Południowej, tł. Hanna Pustuła-Lewicka, 524 str., Wydawnictwo Czarne 2013.

4 komentarze:

  1. Gujany Francuskiej dotyczą jedne z najsłynniejszych dzienników podróżniczych "Zielone piekło" Maufraisa i "Papillon" Charierre'a.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o tych książkach, szukałam jednak powieści napisanych przez autorów z Gujany Francuskiej i znalazłam szereg nazwisk ale w tłumaczeniu tylko jedną pozycję, na angielski, do tego wychodziła zbyt drogo, żeby kupić tylko w tym celu.

      Usuń
  2. Brzmi świetnie, od razu na moją listę trafia:)

    OdpowiedzUsuń