sobota, 30 marca 2019

"Marsz Polonia" Jerzy Pilch


To moje drugie spotkanie z Pilchem i niestety ponownie nieszczególnie udane. Marsz Polonia to zapis dnia pięćdziesiątych drugich urodzin narratora, który postanawia na tę okazję poznać młodą, piękną kobietę w celu oczywistym. Tymczasem trafia on do autobusu wiozącego go na legendarną imprezę u potentata medialnego, byłego polityka. Książka zresztą roi się od postaci znanych z polskiej sceny politycznej i rozrywkowej. Ów rozpustny diabeł, w którego rezydencji trwa niekończąca się impreza, był oczywisty nawet dla mnie, ale nie miałam ani zapału, ani ochoty, by dociekać, kto jest kim.

Prowadząc narratora do sąsiadów Bezetznego (wyżej wymieniony diabeł), a potem na samą imprezę, Pilch puszcza wodze fantazji, konstruując fantastyczną alegorię Polski, na nutę tytułowego marszu. Na stronach powieści przeplata się cały korowód kuriozalnych postaci, jedna wizja pogania kolejną, a Pilch pędzi dalej w sen, w widzenia, w alegorię. 

Przyznam, że gdyby nie dobre pióro autora, gdyby nie odwołania do jego rodzimych okolic i rodziny, to nie doczytałabym tej książki. Zupełnie nie mój klimat, nie mój temat - zero zainteresowania polskim piekiełkiem w tym paranoicznym sosie. Odhaczyłam i do Pilcha nie wracam.

Moja ocena: 2/6

Jerzy Pilch, Marsz Polonia, 190 str., Świat Książki 2008.

7 komentarzy:

  1. Zobaczymy jakie będzie moje pierwsze podejście do Plicha. Po tym, co przeczytałam u Ciebie powyżej, raczej też nie moje klimaty. Poczytamy, zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pilch jeszcze przede mną. Jestem ciekawa czy odbiorę go tak jak Ty

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam chęć na Pilcha, ale skoro nie polecasz... Ciągle zbyt mało czasu na czytanie, także szkoda go tracić na słabe pozycje. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jednak szkoda czasu, a jeśli już to nie ta książka.

      Usuń