wtorek, 13 sierpnia 2019

"Niewidzialni" Roy Jacobsen


Spokojna, niespieszna narracja, brak szybkiej akcji, cisza, spokój, siły natury - brzmi mało zachęcająco, prawda? Tymczasem Niewidzialni bardzo mi się podobali. To powieść genialna w swojej prostocie, zarówno narracyjnej, jak i konstrukcyjnej i językowej. 

Maleńka wyspa Barrøy, na której mieszka rodzina nosząca takie samo nazwisko. Mama, tata, dziadek, ciocia i Ingrid. Życie na wyspie naznaczone jest przez naturę i ciężką pracę. Ale to właśnie natura i jej kaprysy decydują o życiu - kiedy siać, kiedy zbierać, gdzie paść owce, a gdzie krowy, kiedy łowić, kiedy solić i kiedy suszyć ryby, kiedy zbierać puch edredonów. W rodzinie mówi się mało, decyzje podejmuje się w samotności, zawiadamia o nich, gdy się dokonają. Do szkoły wyjeżdża się na dwa tygodnie, tam poznaje inne życie

Inne życie przynosi też zawijający czasem pastor albo wycieczka do miasta. Ojciec, który na zimę wyjeżdża na Lofoty przywozi pieniądze i podmuch innego świata. A potem ktoś umiera, ktoś się rodzi, ktoś wariuje. I życie się zmienia, a jednak pozostaje takie samo. Trzeba tylko zdecydować, czy warto dopuścić na wyspę postęp czy jednak jest dobrze, jak jest. 

Jacobsen opowiada o zwykłym, czasem wręcz nudnym życiu w taki sposób, że nie sposób odłożyć tę książkę. Opowiada zarazem prosto, jak i wyrafinowanie. Zwykłe, nieskomplikowane zdania przeplatają się z zaskakującymi metaforami. Czytelnik obserwuje, domyśla się, zastanawia, bo autor nie wszystko podaje wprost, pozwala na własną interpretację.

Powieść Niewidzialni pozwala także uszczknąć trochę ze zwyczajów Norwegów, zahacza o rolę kobiet, którym nie przysługuje nawet własne krzesło przy stole. Na Barrøy to się jednak zmienia, bo Ingrid jest córką i jedyną dziedziczką. 

Zaskakująco dobra powieść, mam wielką ochotę na kontynuację.

Roy Jacobsen, Niewidzialni, tł. Iwona Zimnicka, 280 str., Wydawnictwo Poznańskie 2018.

4 komentarze:

  1. Ja też byłam oczarowana tą książką, jej prostotą, a jednocześnie jakąś siłą przyciągania. Najbardziej podobał mi się fragment o ciszy na morzu. Zresztą u siebie go przytaczałam. To jest książka bardzo w moim stylu - niby nic się nie dzieje, a czytelnik jest wchłonięty przez ten wykreowany świat. Bardzo się zżyłam z wyspą Barrøy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tobą i pędzę do ciebie przeczytać twoją recenzję.

      Usuń
  2. Mnie też ta książka bardzo się podobała, a najbardziej wątek z Feliksem i Suzanne. Ingrid zaimponowała mi swoim zachowaniem. :) A to będzie kontynuacja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kontynuacja już jest, tyle że po norwesku.

      Usuń