Przedwojenna emigracja Żydów do Kostaryki nie jest tematem powszechnie znanym i omawianym. Anna Pamuła podjęła się szczegółowych badań nad tym zagadnieniem po przeanalizowaniu historii swojej rodziny, by potwierdzić przypuszczenie jej żydowskiego pochodzenia. Punktem centralnym jest jeden sztetl, który wydaje się prześladować autorkę. Pamuła wybrała się więc do Kostaryki, by porozmawiać z ostatnimi świadkami owej emigracji. Jej rozmówczynie i rozmówcy to często osoby wiekowe, którym pamięć potrafi płatać figle. Autorka potrzebuje więc wiele cierpliwości, dobrej woli i czasu, by wysłuchać wspomnień, dygresji, anegdot, opowieści.
Pamuła słucha więc, a potem wykonuje mrówczą pracę rekonstrukcyjną. Bada archiwa, listy przewozowe, dokumenty, zapiski, by z wysłuchanych opowieści stworzyć jak najpełniejsze historie. Taka forma pracy powoduje, że książka jest początkowo zbiorem urwanych opowieści, cytatów, fragmentów i jej lektura bywa męcząca. Fascynujące są jednak przyczyny emigracji, przypadkowość wyboru kraju - większość z Żydów nie zdawała sobie sprawy, gdzie leży Kostaryka, sądząc, że znajdą się tuż przy granicą ze Stanami Zjednoczonymi. Ciekawy jest stosunek emigrantów do dopiero co opuszczonej ojczyzny oraz ogólny zarys sytuacji w przedwojennej Polsce.
Przyznam, że nie mogłam się oderwać od tej książki, pochłonęłam ją szybko, ale nie tylko ze względu na emigranckie losy i życie w nowym kraju. Zaskakujący jest wątek powojennej reakcji emigrantów na zagładę. Poczucie winy tych ludzi jest obezwładniające. Potworne są myśli o zaprzepaszczonych szansach uratowania innych członków rodziny czy przyjaciół, które ciążą na tych ludziach i kształtują ich stosunek do Polski.
Mimo pewnych niedociągnięć konstrukcyjnych polecam tę książkę. Przede wszystkim ze względu na mało znany temat, ogromny ładunek emocjonalny i poznawczy.
Moja ocena: 4,5/6
Anna Pamuła, Polacos. Chajka płynie do Kostaryki, 208 str., Wydawnictwo Czarne 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz