piątek, 9 października 2020

"Teatr niewidzialnych dzieci" Marcin Szczygielski

 


Tę książkę czytałam synowi na głos, ale przyznam że wciągnęła nas tak samo, aczkolwiek zapewne z różnych przyczyn. 
Michał mieszka w domu dziecka - ale jest jednym z nielicznych dzieci, które straciło oboje rodziców. Michał lubi pisać i rysować, a jego największym marzeniem jest podróż w kosmos i spotkanie Mirosława Hermaszewskiego. Jako że chłopak ma talent do pisania, skrupulatnie opisuje swoje życie w domu dziecka - najpierw w Rybniku, potem w Siemianowicach. Poznajemy więc wychowanków i wychowawców, zakazy, przywileje, przebieg dnia, problemy, troski i radości dzieci. Co ważne dla odbioru tej książki - wszystko to widziane z perspektywy dziecka. 

Ten aspekt książki bardzo interesował mojego syna - omawialiśmy tematy związane z życiem w dużej grupie dzieci (super), pewnych wolności (też super), ale i zakazów (mniej fajnie) oraz braku rodziców (beznadziejnie). Następnie doszła jeszcze jedna kwestia, która interesowała początkowo głównie mnie, ale potem stała się przyczynkiem do niekończących się rozmów - życie w Polsce lat 80., Solidarność, PZPR, strajki, ZOMO. Temat znany trochę z wcześniejszych rozmów i gry Kolejka, ale przedstawiony z perspektywy dziecka nabrał zupełnie innego wymiaru.

Szczygielski przedstawia głównie relacje między dziećmi oraz między dziećmi a wychowawcami, koncentrując się na braku ich stałości. Michał stracił rodziców, gdy był malutki, wychowująca go babcia zmarła, gdy chłopiec miał trzy lata. Michał trafił do domu małego dziecka w Rybniku, gdzie zbudował swój świat, zawarł przyjaźnie, poznał wujka z zewnątrz, który zabierał go na spacery i wycieczki. Cały ten świat runął, gdy w wieku siedmiu lat został przeniesiony do domu dziecka "Młody las" w Siemianowicach. Tam od nowa musiał szukać przyjaźni, bliskich osób. Kolejnej utraty chłopiec już nie zniósł, wylądował w szpitalu, a potem przeniesiono go do bardzo specyficznego domu dziecka pod Lublinem. To mała, rodzinna placówka, gdzie mieszka tylko garstka dzieci po szczególnie trudnych przeżyciach. Tam Michał po raz pierwszy będzie miał swój pokój, swoje skarby, swoje tajemnice i mnóstwo uwagi. 

Wspomniany przeze mnie wcześniej temat solidarnościowy ma także wpływ na życie dzieci, autor świetnie przedstawia tę problematykę z perspektywy dzieci, które niestety niechcący uwikłają się w polityczne rozgrywki. Szczygielski nie osadził swojej powieści w latach 80., by PRL tworzyło ciekawy folklor dla życia Michała, lecz użył historii dzieci, by przedstawić faktyczny wpływ strajków i przemian politycznych na życie wszystkich. Liczne pytania mojego syna i zdumienie, że ja to przeżyłam są najlepszym potwierdzeniem, że takie ujęcie tematu trafia do dziecka.

Wzruszająca, poruszająca i realistyczna powieść - warto czytać.

Moja ocena: 5/6

Marcin Szczygielski, Teatr niewidzialnych dzieci, 267 str., Instytut Wydawniczy Latarnik, 2016.

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa jestem tej scenerii domu dziecka lat 80 i życia w tamtym czasie. Ja urodzona u progu lat '90 znam w sumie te lata też tylko z opowieści. :)

    OdpowiedzUsuń