piątek, 13 listopada 2020

"Przeproś" Aleksander Kościów

 


Ta powieść stała na mojej półce wiele lat. Pamiętam, że kupiłam ją na początku mojej blogowej ścieżki, zachęcona recenzjami na zaprzyjaźnionych blogach. I w sumie mogła sobie jeszcze postać, bo jej lektura była dla mnie drogą przez mękę. Gdyby nie sytuacja, w której nie miałam nic innego do czytania, pewnie rzuciłabym ją najpóźniej w połowie.

Niedoszły naukowiec i alpinista Błażej o mało nie przejeżdża trzynastoletniej Zuzanny, która wyraźnie przed czymś lub przed kimś ucieka. Za nią pędzi Marta, według której dziewczyna ukradła jej komórkę. Okazuje się jednak, że komórka jest, a Zuzanna, zwana Fix, twierdzi, że jest ścigana przez wyimaginowane postaci i ma do spełnienia misję. Marta natomiast przyjechała do Warszawy odnaleźć zaginionego dziesięcioletniego syna Szymona. Błażej decyduje się pomóc Marcie, która uwodzi go swoją urodą i angażuje się także w wizje Zuzanny, na którą początkowo ciągle się natyka. 

Zuzanna przeniosła w świat rzeczywisty grę komputerową, w którą wciąga opierającego się Błażeja i zdesperowaną Martę. Okazuje się bowiem, że idée fixe, nomen omen, Fix ma większe szanse na powodzenie niż poszukiwania policji. Kościów stopniowo wprowadza całą galerię dziwacznych postaci i przedmiotów - jacyś bezdomni, którzy każą sobie kupić wkładki do butów, grający na dudach szaleńcy itd. Błażej i Marta niby powątpiewają w sens tych działań, ale podążają za wizją Zuzanny. Co ciekawe początkowo desperacja Marty wcale nie jest duża, mimo że przecież zaginęło jej dziecko, dopiero wraz z coraz bardziej szaleńczymi wizjami Zuzanny, rośnie jej panika. 

Sam pomysł na fabułę do mnie nie przemawia, a jego realizacja zupełnie mnie pokonała. Poczynając od zbędnych dialogów, na zupełnie nieprzekonujących charakterach kończąc. Wiele stron odebrałam jak szalony bełkot bez większego sensu i z trudem opierałam się chęci ich przekartkowania. Co jednak najbardziej mi przeszkadzało, to fakt, że fabuła się zupełnie nie klei, postaci pojawiają się bez żadnych konsekwencji, wątki się nie łączą, a w finale autor zupełnie odjechał. Zdecydowanie należy sobie podarować.

Moja ocena: 2/6

Aleksander Kościów, Przeproś, 543 str., Muza 2008.

2 komentarze:

  1. Szkoda, że to taki bełkot i tyle zagubionego sensu w tej książce. Szczerze mówiąc i mnie nawet zarys fabuły do książki nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie, no ale stała na półce, trzeba było w końcu przeczytać.

      Usuń