poniedziałek, 22 lutego 2021

"Pożegnanie z Afryką" Karen Blixen

 


Nigdy nie czytałam tej powieści, zapewne widziałam film, choć nic z niego nie pamiętam, więc miałam całkowicie błędne wyobrażenie o książce Karen Blixen. Nie spodziewałam się, że nie jest to ciągła narracja lecz raczej zapiski, wspomnienia, opowieści, nie zawsze chronologiczne.

Blixen opisuje życie na farmie we wszystkich jego aspektach. Wiele miejsca poświęca samej uprawie kawy, troskom, problemom, plagom, zbiorom i zarobkom. Ważniejsi jednak są ludzie. Autorka z równą czułością opisuje przyjaciół, którzy do Afryki przybyli z Europy jak i tubylców, którzy dla niej pracują. Te opowieści są niezwykle piękne, pełne czułości i zrozumienia. Autorka cudownie opisuje zwyczaje Kikujusów i Somalijczyków - czyni to z ogromną pokorą, zrozumieniem i respektem. Zaskoczona jestem tych faktem, bo nie oczekiwałam od autorki książki, która powstała sto lat temu takiej serdeczności wobec, bądź co bądź, jej poddanych. Te dokładnie opisy zwyczajów, koneksji rodzinnych, a przede wszystkim sposobu pojmowania świata, sprawiedliwości, rozsądzania sporów są cudownym świadectwem czasu. 

Wielkim bohaterem tej powieści jest także afrykańska natura, która jest stale obecna w prozie Blixen. Autorka opisuje zwierzęta (także polowania, aczkolwiek nie są one dla niej rozrywką, a raczej koniecznością), zmiany w przyrodzie, noce, gwiazdy, roślinność, ukształtowanie terenu. Czyni to z wielką miłością i zaangażowaniem. Faunę i florę traktuje z taką samą pokorą i respektem jak Afrykańczyków. Zawsze pamięta, że to ona jest przyjezdną i że jej rolą jest służyć ziemi. 

W tych opowieściach przewijają się też tematy osobiste - samotność, zwątpienie, podejmowanie trudnych decyzji, ale i przyjaźń z Denysem Finchem-Hattonem oraz jego tragiczna śmierć. Mimo to Blixen jest tu postacią drugoplanową, wyraźniej pojawia się tylko na końcu książki, gdy pisze o przygotowaniach do opuszczenia Afryki. Nie sposób jednak nie dostrzec, że była to kobieta nietuzinkowa, samodzielna, wyemancypowana, szczególnie pamiętając, że mówimy tu o latach 20. i 30. XX wieku. 

Nie można nie przyznać Blixen talentu literackiego - jej język jest zachwycający, aczkolwiek sama powieść mnie nie porwała. Nastawiona byłam na ciągłą narrację, a nie zaledwie zapiski i pewnie stąd wynika moje rozczarowanie. Obawiam się, że wiele z treści bardzo szybko umknie z mojej pamięci. Pożegnanie z Afryką to raczej książka do podczytywania i powrotów do niektórych fragmentów. Cieszę się jednak, że dzięki pięknej serii skandynawskiej po nią sięgnęłam, przede wszystkim ze względu na postać autorki. Lektura była dla mnie przyczynkiem do zapoznania się z jej biografią i dalszych poszukiwań.

Moja ocena: 4/6

Karen Blixen, Pożegnanie z Afryką, tł. Józef Giebułtowicz, Jadwiga Piątkowska, 458 str., Wydawnictwo Poznańskie 2019.

4 komentarze:

  1. Myślę, że ta książka mogłaby mi przypaść do gustu dlatego sięgnę po nią jak tylko będę miała okazję.

    OdpowiedzUsuń

  2. Podobało mi się "Pożegnanie z Afryką". Czytałam jeszcze "Niewinne mścicielki" tej autorki i niestety mocno się rozczarowałam. Niektóre rozwiązania zastosowane przez autorkę były tak naiwne, że nie mogłam w nie uwierzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie planuję kolejnych książek Blixen, dobrze, że mnie utwierdziłaś w tym planie!

      Usuń