środa, 19 maja 2021

"Tęsknota za innym światem" Ottessa Moshfegh

 


Powieść Ottessy Moshfegh, a mam tu na myśli Rok relaksu i odpoczynku, mnie nie zachwyciła, z różnych względów, o których pisałam w osobnym tekście. Po opowiadania zapewne bym nie sięgnęła, gdyby nie klub książkowy. My będziemy wprawdzie dyskutować o trzech tylko, ale ja przeczytałam całą książkę. Wiele z tych tekstów bardzo przypominało mi wyżej wspomniany Rok relaksu i odpoczynku - przede wszystkich w poszczególnych motywach, miejscach, cechach charakteru opisywanych postaci.

Widać, że Moshfegh fascynuje się życiem przegranym, beznadziejnym, uwikłanym w sytuacji bez wyjścia, często pozornie, bo bazującym na niemocy człowieka. Jej charaktery to nie są ludzie, z którymi byśmy chcieli się zaprzyjaźnić. Mają szereg nieprzyjemnych sekretów, spędzają dni na piciu lub braniu narkotyków, nie mają w sobie żadnej siły sprawczej wobec własnego losu. Ich otoczenie to brud, rdza, syf, nigdy nie sprzątane graty, wilgoć. Ich sposób spędzania czasu do żarcie i gapienie w ekran, na przykład. Albo branie podejrzanych narkotyków. Albo pozorna pomoc innym, ale taka po najmniejszej linii oporu. Albo seks, ale ten z serii obrzydliwych. Można te opowiadania odczytywać jako groteskę, ale nie jest ona, przynajmniej dla mnie ewidentna. Ja widzę tu przede wszystkim smutek, marazm i znowu smutek.

Nie mam problemu z czytaniem o marginesie społecznym, z obrzydliwymi opisami i naturalistyczną wizją świata, co więcej cenię taką literaturę i wolę ją od bardziej różowych wizji. Moja strefa komfortu nie została w żaden sposób zakłócona, dysponuje dużą tolerancją na obrzydliwości. Nie potrafię się jednak doszukać głębszego przesłania, sensu w tekstach Moshfegh. Jej opowiadania nie mają pointy, urywają się bez żadnej konkluzji i dochodzę do wniosku, że w tej kwestii jestem tradycjonalistką i jakiś rodzaj pointy bym jednak wolała. Co mi się jednak podobało to sposób, w jaki autorka przedstawia swoich bohaterów. Ten naturalizm bardzo dobrze jej wychodzi. Samotność poszczególnych, w zasadzie do siebie bardzo podobnych postaci jest tak oczywista, przerażająca i niemożliwa do pokonania, że nie sposób autorce nie uwierzyć. Być może ma na to wpływ, że darzy ich sympatią, zrozumieniem, nie krytykuje i nie ocenia. Moshfegh raczej woła - rozejrzyj się, samotność jest wszechobecna, destrukcyjna, robi z ludźmi straszne rzeczy. 

Z szeregu dość podobnych do siebie tekstów wypada ostatni, inaczej skonstruowany, traktujący wprawdzie też o samotności, ale z zupełnie innej perspektywy. Autorka przedstawia symbiotyczne życie dwójki dzieci - bliźniąt, z których jedno, dziewczynka, poczuwa się do misji zniszczenia znanego wszystkim od lat pedofila. Tutaj Moshfegh sięga po inny sposób narracji, inne zabiegi, odbiega od naturalizmu, rozbudowując strefę marzeń i fantazji. Wspominam o tym opowiadaniu, bo jest ono tak różne od pozostałych, że wprowadziło mnie w konsternację. Miałam wrażenie, że ma innego autora i znalazało się w tym zbiorze przypadkowo.

Moja ocena: 4/6

Ottessa Moshfegh, Tęsknota za innym światem, tł. Łukasz Buchalski, 304 str., Wydawnictwo Pauza 2021.

2 komentarze:

  1. Szkoda, że zabrakło tej pointy. Też potrafię się zdobyć na dużą dozę tolerancji wobec obrzydliwości wszelakich, pod warunkiem, że są one w jakiś sposób funkcjonalne i na końcu pojawia się jakaś pointa właśnie. W przeciwnym razie podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla niektórych czytelników pewnie te opowiadania jakąś tam pointę mają, dla mnie jednak niebardzo.

      Usuń