sobota, 12 czerwca 2021

"Floryda" Lauren Groff

 


Floryda Groff to Floryda, jaką i ja poznałam. Lepiąca się od upału, pełna komarów, aligatorów, węży, robactwa. Nieprzyjazna, groźna, zarośnięta, opleciona bluszczem, lianami i zamieszkała przez niezbyt przyjemne zwierzęta. 
Prawie wszystkie opowiadania pokazują właśnie taką Florydę, choć owa dzikość natury obejmuje także Brazylię i Francję, gdzie umieszczona jest akcja kilku opowiadań.

Huragany, ulewy, dzikie siły natury są swoistym obrazem tego, co dzieje się w życiach bohaterek, bo w każdym z opowiadań to właśnie kobieta (lub dzieci) gra pierwsze skrzypce. Często jest to matka z dwójką dzieci, która stawia czoła naturze. To mogą być pumy i krokodyle, ale także nieprzyjazne, zaskakujące sytuacje. Wstrząsający jest więc tekst o matce, która sama z synami spędza ferie w odludnym miejscu. Gdy ulega wypadkowi zdana jest na pomoc kilkuletnich dzieci. Podobnie ma się sprawa z kobietą, która spędzając wakacje w Brazylii, nie bierze na serio przestróg miejscowych i niemal zostaje porwana przez porywisty wiatr i rzęsistą ulewę. Natura odgrywa także dużą rolę w opowiadaniu francuskim, gdzie rytmem dnia sterują przypływy i odpływy morskie. Niszczącą siłę słońca poznają również dzieci pozostawione same sobie na bezludnej wyspie. 

Kobiety, bohaterki opowiadań są bardzo sensualne, emocjonalne, pulsują życiem i problemami. To może być rozdarcie między macierzyństwem lub opieką nad matką, a własnym życiem czy karierą. Te kobiety zajęte przyziemnymi sprawami, wciąż myślą o literaturze, sprawach z codziennością zupełnie nie związanych. Nie są jednak kreowane na ofiary, lecz przedstawione bezstronnie, naturalnie. 

Najciekawsze jednak jest metaforyczne pokazanie kobiet jako żyjących na granicy między pragnieniami a życiem i dzikiej florydzkiej natury i człowieka stale ją przywłaszczającego. To jest wybór między lepkim, wilgotnym powietrzem poza domem lub schłodzonym strumieniem z klimatyzatora, który oddala to, co emocjonalne i namacalne.

Groff to godna uwagi pisarka, o dużym potencjalne językowym, świetnie oddanym przez tłumaczkę i ciekawym podejściu do omawianych tematów. Dodać należy, że Groff nigdy nie sięga po krzepiące i optymistyczne słowa, ale poświęca się tym trudnym, bolesnym, które zamieszkują nasze wnętrza.

Moja ocena: 4/6

Lauren Groff, Floryda, tł. Dobromiła Jankowska, 272 str., Wydawnictwo Pauza 2019. 

4 komentarze:

  1. Ciekawy pomysł na opowiadania ukazujące problemy kobiet w kontekście sił natury. Koncept na pewno godny uwagi, aczkolwiek ja raczej nie jestem targetem dla tej książki. Nie gustuję w opowiadaniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się przekonałam do nich niedawno i warto!

      Usuń
  2. Lubię opowiadania, więc może mi przypaść do gustu:)

    OdpowiedzUsuń