Opowieść o Zoli obejmuje ponad siedemdziesiąt lat, począwszy od lat 30. XX wieku w ówczesnej Czechosłowacji. To wtedy mała Zoli dorasta otoczona liczną rodziną w taborze cygańskim. Jej dzieciństwo kończy się, gdy Gwardia Hlinki zgładza jej bliskich, otaczając tabor na skutym lodem jeziorze a następnie obserwując jak Roma toną. Z całej rodziny pozostają Zoli i dziadek. Dziadek kocha wnuczkę i wbrew cygańskiemu kodeksowi uczy ją czytać i pisać. Zoli jest nie tylko bardzo mądrym dzieckiem, dysponuje także wyjątkowym talentem poetyckim i muzycznym. II wojna światowa oznacza kolejne represje ludności Romów, które nie kończą się z powstaniem socjalistycznej Czechosłowacji. Romów należy osiedlić i ucywilizować. Twórczością Zoli zainteresuje się czeski literat i socjalista oraz przybyły z Anglii Steven, pół-Słowak, który zapragnął na miejscu walczyć o socjalistyczny ustrój. Wydanie wierszy Romki, występy i sława nie idą w parze z akceptacją w taborze. Wykluczona Zoli udaję się w długą samotną podróż na zachód, przez zielone granice, wśród nieprzyjaznych ludzi, bez uczucia przynależności do kogokolwiek.
Ta obszerna powieść w swoim zamyśle przypomina historię Papuszy i właśnie wątek literackiego talentu, którego kobieta nie może rozwijać najbardziej nie poruszył. Owszem, McCann ciekawie szkicuje sytuację polityczną, a przede wszystkim sposób traktowania Romów czy też, jak to mawiano, radzenia sobie z problemem tej społeczności, dotąd zresztą nie rozwiązanym. Ja nie mogłam jednak wyzbyć się podejrzliwości, bo przecież ta powieść napisana jest przez Irlandczyka! Dlatego też odniosłam wrażenie, że dużo lepiej wyszły mu rozdziały, gdzie narratorem jest Steven oraz wątek miłosny wraz z zakończeniem. Jak nietrudno się domyślić, Steven zakochuje się w Zoli, nie rozgryzając jednak jej osobowości, co zresztą jest także trudne dla czytelniczki czy czytelnika, ponieważ autor koncentruje się na przedstawianiu akcji i czynów, a nie myśli i wątpliwości.
Zoli to w gruncie rzeczy ciekawa powieść, ale, jak wyżej pisałam, nie potrafiłam się dać jej ponieść ze względu na moją podejrzliwość. Czy przedstawione przez autora słowackie realia, życie w taborze, zachowanie Romów są wiarygodne? Na ile był w stanie wczuć się w te postaci, a na ile są to jedynie kreacje jego wyobraźni o tej grupie etnicznej? Ponadto zachwalany styl McCanna mnie zupełnie nie porwał - wydał mi się być monotonny i niczym się nie wyróżniający.
Moja ocena: 4/6
Colum McCann, Zoli, tł. Dirk van Gunsteren, 382 str., czyt. Rosel Zech i Ulrich Matthes, Argon Verlag 2007.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz