Ta książka to moje drugie spotkanie z prozą Columa McCanna i raczej ostatnie. Okazuje się, że zupełnie nie pasuje mi styl Irlandczyka, co więcej nie poruszają mnie opowiadane przez niego historie.
Ta powieść zasadza się na wydarzeniach z trzech różnych okresów. W 1919 roku dwóch pilotów wyrusza w pierwszy lot nad Atlantykiem, z USA do Irlandii. To szansa na szybsze połączenie obu kontynentów oraz udowodnienie, że samoloty mogą służyć do czegoś innego niż działania wojenne. W 1845 do Irlandii przybywa Frederick Douglas - zbiegły niewolnik, by orędować za zniesieniem niewolnictwa. Pod koniec XX wieku natomiast amerykański senator angażuje się w rozmowy pokojowe w konflikcie irlandzkim,
Początkowo byłam zdezorientowana i nie rozumiałam zamysłu autora, nie widząc połączenia między tymi opowieściami. Irlandczyk jednak stopniowo zamyka luki czasowe oraz łączy ze sobą postaci drugoplanowe tych historii, stopniowo wysuwając je na pierwszy plan. Otóż to niepozorna Lily Duggan, która zainspirowana przemowami Douglasa opuszcza biedną i dręczoną głodem Irlandię, stanie się główną bohaterką. Ona i jej córki będą stanowiły nic przewodnią opowieści, która pozwoli autorowi na ukazanie przemian społecznych oraz silnych kobiecych charakterów oraz na zbudowanie osi między USA a Irlandią.
To powieść o wojnie - secesyjnej, pierwszej, konflikcie zbrojnym w Irlandii, o głodzie, biedzie i walce o przeżycie i przetrwanie. Jak wyżej napisałam to powieść o kobietach, mimo że trzy początkowe wątki traktują o mężczyznach, to jednak są one tylko zahaczeniem, początkiem historii. Pewnie dlatego też ta część książki mnie nudziła, jak to często bywa, gdy czytam o mężczyznach. Dopiero opowieść o zwykłych kobietach, które nie dokonują ważnych dla ludzkości czynów, lecz dbają o jej podtrzymanie mnie zainteresowała. Te na pozór zwykłe historie o normalnym życiu są o wiele ciekawsze od tych, w których mężczyźni dokonują ważnych czynów. Czy będzie to Lily, która z analfabetki staje się bizneswoman, czy jej córka, która zostaje dziennikarką, mimo rzucanych jej przez mężczyzn kłód, czy też wnuczka, która staje się fotografką, a może ostatnia z rodu Hannah, która pozostaje na świecie całkiem sama - każda z nich jest pełnokrwistą postacią, która wie, co to znaczy przezwyciężać problemy.
Mimo że przesłanie tej książki jest jak najbardziej moje, to nie odnajduję się w narracji Irlandczyka, nie zachwycam jego stylem i nie potrafię utrzymać zainteresowania w trakcie lektury.
Moja ocena: 3/6
Colum McCann, Transatlantik, tł. Dirk van Gunsteren, czyt. Wolfram Koch, Gabriele Blum, 384 str., Argon Verlag 2014.
Chyba raczej odpuszczę tę książkę...
OdpowiedzUsuń