piątek, 1 października 2021

"GRM. Brainfuck" Sibylle Berg


Sibylle Berg wyrzygała w tej książce wszystko, co tak strasznie mnie, pardon, wkurwia we współczesnym świecie. GRM. Brainfuck to dystopia, ale bardzo aktualna dystopia. Berg czerpie pełnymi garściami z aktualnych wydarzeń i odwołuje się do mnóstwa postaci, z których kojarzę zaledwie kilka (Musk, Zuckerberg). Autorka puściła wodze fantazji i pokazała najbliższą przyszłość w Wielkiej Brytanii, po Brexicie, wśród ludzi, którzy żyją tylko dla swoich urządzeń elektronicznych, chorych, depresyjnych, zagubionych, bezrobotnych, biednych, pozbawionych jakiejkolwiek nadziei. To nie jest bowiem wesoła książka, owszem sarkastyczna, cięta, dobitna, ale przeraźliwie smutna. Cynicznie smutna. Przerażająco smutna. Bo Berg odwołuje się do tego, co się dzieje teraz. Zdania jakby wyjęte żywcem z ust polskich polityków. Decyzje, które, gdy pisała książkę, jeszcze należały do przyszłości, a teraz są w Polsce rzeczywistością. I do tego przerażającą rzeczywistością, bo jeszcze cztery lata temu nikt by nie uwierzył, że tak będzie ona wyglądała.

Berg prowadzi narrację zasadzoną na czwórce bohaterów - dzieci z nieuprzywilejowanych domów. Dzieci wychowanych bez miłości, czułości i akceptacji. Dzieci zdanych na siebie, które zamieszkują razem, gdy dookoła ludzie wierzą w każdą bzdurę, teorię spiskową, manipulację, pozwalają na stały monitoring, czipy, kontrolę. Łączy ich jedno, niezależnie od statusu finansowego - kompletny brak nadziei na cokolwiek. O przyszłości nawet nie myślą. Autorka wprowadza oprócz głównej czwórki cały szereg bohaterów, charakteryzując każdego według przydatności do społeczeństwa, zainteresowań seksualnych, płci, rasy itd. Seks jest tutaj bowiem ostatnią rozrywką, która zajmuje ludzi. Podczas gdy roboty, maszyny i różne inne ustrojstwa przejęły wszystkie prace, ludzie niezależnie od wykształcenia nie mają zajęcia, za to mają mnóstwo czasu na seks, Netflix i jedzenie. To co oglądają na telefonach i w telewizorach jest dla nich jak religia. A politycy robią, co chcą, czyli przejaskrawiają to, co już teraz przeraża. Świat zdominowany jest przez patriarchat, prawicę, kontrolę i kamery. Berg zgrabnie wplata te wizje w to, co dzieje się teraz, tak że granica między dystopią, a rzeczywistością jest bardzo płynna. Nie patrząc daleko, całkowity i surowo przestrzegany zakaz aborcji został osadzony na propozycji Polaków. 

Berg jak zawsze zachwyca językiem - niezwykle ostrym, celnym, krótkimi ciętymi zdaniami. Muszę jednak przyznać, że po pewnym czasie cała powieść trochę się rozjeżdża i rozdrabnia w szczegółach. Jest tu za dużo wszystkiego i wszystkich, główne przesłanie rozmywa się w natłoku postaci. To co pozostaje, to poczucie beznadziei i smutku. I niestety także poczucie, że autorka ma rację, a jej wizja jest bardzo, ale to bardzo możliwa i realna.

Moja ocena: 4/6

Sibylle Berg, GRM. Brainfuck, 634 str., Kiepenheuer & Witsch 2019.

1 komentarz:

  1. Czasem i takie tytuły warto poznać. Dają do myślenia i nas otrzeźwiają.

    OdpowiedzUsuń