Przeczytawszy Samotnego jak Szwed, zapragnęłam natychmiast sięgnąć po poprzednią książkę Katarzyny Tubylewicz, która zresztą odleżała na moim czytniku swoje lata. Samotnym jak Szwed byłam nieco rozczarowana, więc tym wyższe miałam oczekiwania wobec tak zachwalanych Moralistów. Od razu na początku lektury zorientowałam się, że i w tej książce autorka przyjęła podobną formułę, tzn zasadziła cały reportaż na wywiadach, dodając do nich jedynie kilka stron własnego wprowadzenia czy nawet podsumowania. Książka powstawała w czasach kryzysu uchodźczego, więc ten temat dominuje, bo Szwecja przyjęła przecież ogromną ilość osób.
Tubylewicz w pewien sposób odczarowuje wyidealizowany obraz Szwecji, równocześnie czyniąc to z serdecznością. To nie jest bowiem czcza krytyka, wytykanie błędów, a raczej polemika, próba zrozumienia i przede wszystkim proponowania rozwiązań. Ten temat dominuje więc w rozmowach z osobami obcego pochodzenia, które w Szwecji odniosły sukces niekoniecznie zawodowy. To aktywiści, działacze, osoby pracujące w terenie bezpośrednio z uchodźcami. Tubylewicz nie skupiła się na jednej narodowości - dotarła do ludzi pochodzących z Afganistanu czy Kurdystanu, ale też do Polaków, których ścieżki emigracyjne były bardzo odrębne. Oprócz osób zaangażowanych w pomoc i integrację uchodźców znaleźli się tu rozmówcy i rozmówczynie, którzy pracują z więźniami czy angażują się w ruchu feministycznym.
Autorka wraz ze swoimi rozmówczyniami i rozmówcami zastanawia się, dlaczego Szwedzi przyjęli tak wielką grupę emigrantów i czynili to przez lata. Mówią tu o szwedzkim poczuciu równości i o wierze w człowieka oraz zaufaniu do niego. Mimo tego, że zdarzały się konflikty z uchodźcami, że wielu obywateli zgłaszało wątpliwości, to ta postawa pozostała niezachwiana. Tubylewicz naświetla przyczyny takiego nastawienia i, co mi się bardzo podobało, szuka rozwiązań na lepszą integrację uchodźców. To właśnie te konkretne propozycje wypracowane w rozmowach są najmocniejszą stroną tej książki, czyniąc z niej wartościowy reportaż. I mimo że temat uchodźców dominuje, to łączy się on zarazem z innymi poruszanymi kwestiami - dobrocią, śmiercią, prawami mniejszości i osób LGBTQ+, rolą religii i kościoła. Pokazane tu postawy i poglądy są mi bliskie, więc pewnie dlatego ta książka uderzyła u mnie w pozytywną strunę. Równocześnie nie ma tu patosu i megalomanii, jest prostota i zwykła, ludzka dobroć i to właśnie mnie tak przekonuje. To jest to, co cenię w kraju, w którym mieszkam i coś, czego tak mi brakuje w Polsce.
Warto sięgnąć, przemyśleć, bo choć książka powstała kilka lat temu, nadal jest bardzo aktualna.
Moja ocena: 5/6
Katarzyna Tubylewicz, Moraliści. Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie, 408 str., Wydawnictwo Wielka Litera 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz