środa, 26 października 2022

"Wdzięczność" Delphine de Vigan

 


Michka się starzeje i stopniowo traci wszystko. Tym wszystkim jest dla niej mowa. Zawodowo zajmowała się dziennikarstwem i korektą, więc słowa były podstawą jej egzystencji, a teraz uciekają, zmieniają się miejscami, przeskakują. Gdy przestaje sobie radzić z samodzielnym życiem, przeprowadza się do domu seniora. Pomaga jej w tym młoda sąsiadka - Marie. Gdy była dziewczynką, to właśnie Michka się nią zajmowała i dawała oparcie. 

Michka niezbyt dobrze adaptuje się w domu seniora, męczą ją koszmary z groźną dyrektorką w roli głównej, która ją beszta za źle spełniane obowiązki, jednak nawiązuje więź z Jérômem, logopedą, który odwiedza ją dwa razy w tygodniu, by pomóc jej walczyć z afazją. Michka woli jednak z nim rozmawiać, niż wykonywać ćwiczenia. Stopniowo dowiadujemy się, że niesie ze sobą ciężar, który rozpoczął się w czasie II wojny światowej, gdy została oddana pod opiekę przypadkowej parze.

To krótka książka, więc nie chcę zdradzać nic więcej z treści, by nie zepsuć przyjemności czytania. W tak niewielkiej formie autorka ujęła jednak sporo tematów. Oczywiście jest to tytułowa wdzięczność - Michki wobec jej przybranych rodziców, ale i Marie wobec Michki. To wdzięczność niewypowiedziana, która pragnie się uwolnić. To jednak także powieść o samotności - dziecka przede wszystkim. Zarówno Marie i Michka, z różnych przyczyn, jej doświadczyły. I wreszcie to powieść o starości - o powolnym traceniu siebie i odchodzeniu. Ten obraz de Vigan nakreśliła bardzo sugestywnie. Sama afazja na pewno była sporym wyzwaniem dla tłumaczki, z którego świetnie się wywiązała.

Ciekawa powieść, która daje do myślenia.

Moja ocena: 5/6

Delphine de Vigan, Wdzięczność, tł. Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak, 176 str., Wydawnictwo Sonia Draga 2020.

1 komentarz: