środa, 2 listopada 2022

"Nigdy, nigdy, nigdy" Linn Strømsborg

 


Powieść o macierzyństwie i jego roli w naszym życiu? Bardzo chętnie, wszak to temat, który mnie  interesuje i jako matki dotyczy. Główna bohaterka Nigdy, nigdy, nigdy ma 35 lat i dzieci absolutnie nie chce mieć. Nigdy nie chciała i jest pewna, że chcieć nie będzie. Czuje się dobrze ze swoim życiem, z tym, jak spędza czas i nie potrafi sobie wyobrazić zmiany, jaką nieuchronnie wprowadziłoby w nie macierzyństwo. Zgadza się z nią Philip, z którym jest od ośmiu lat. Po tych latach następuje jednak ten moment, w którym Philip swoją pewność traci i zaczyna się wahać. Sytuacji nie ułatwia fakt, że zaprzyjaźniona para spodziewa się dziecka. Główna bohaterka ma więc okazję z bliska obserwować ciążę, poród, a następnie opiekę nad niemowlęciem oraz wpływ tego na życie przyjaciół. 

Swoje nastawienie do posiadania dzieci bada jednak także na przykładzie własnej rodziny - wujek i ciotek oraz ich wnuków, dziadków z obu stron oraz rodziny Philipa. Prowadzi rozmowy z owdowiałą matką, która pragnie mieć wnuki, obserwuje rodzinne spotkania, ale nie ma to wpływu na jej opinię. 

Powieść Strømsborg pokazuje, jak aktualny jest nadal problem społecznego oczekiwania, że każda kobieta pragnie mieć dzieci, a jeśli tego pragnienia nie czuje, to na pewno kiedyś je odczuje, najpewniej, gdy będzie za późno. Ten stereotyp i ten schemat nadal istnieje, nawet w tak wyemancypowanym społeczeństwie jak norweskie. Autorka zwraca także uwagę na to, że instynkt tacierzyński odczuwają także ojcowie, co jest godne pochwały, ale to jednak nie oni noszą w sobie dziecko, rodzą i je karmią piersią. Gdy wytwarzają na partnerce presję albo choćby delikatny nacisk także wpisują się w powyższy schemat. Norweżka stara się pokazać partnerski związek, w którym oboje rodziców troszczy się o dziecko, ale mimo największego zaangażowania ojca, korzystania z butelki (ciekawe, że w książce dziecko jest karmione raz piersią, raz butelką przez długi okres, co raczej jest mało realne), to matka ponosi największy ciężar, przechodzi zapalenie piersi i niemal załamanie. 

Główna bohaterka słusznie wskazuje na fakt, że w wielu kobietach instynkt macierzyński nie pozwala odpuszczać i powoduje, że czują się niezastąpione. Z własnego doświadczenia wiem, że niestety tak to działa, bo dziecko na początku preferuję matkę, a książkowa Ella to dziecko niemal idealne i w większości przypadków tak łatwo nie będzie (choć w książce wcale nie ma sugestii, że to rodzicielstwo jest łatwe).

To powieść skupiona na jednym temacie, w której autorka stara się omówić wszystkie jego aspekty i pokazać różne postawy. Czyni to w sposób przystępny, ale i ciekawy - czyta się dobrze i lekko.

Moja ocena: 4,5/6

Linn Strømsborg, Nigdy, nigdy, nigdy, tł. Karolina Drozdowska, czyt. Anna Ryźlak, 280 str., Wydawnictwo ArtRage 2022.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz