Margot Littauer spisała swoje przeżycia w 1940 roku, wysyłając je na konkurs Uniwersytetu Harvarda, którego tematem było: Moje życie w Niemczech przed i po 30 stycznia 1933 roku. Jej syn dotarł do jej opowieści i wydał ją w postaci książkowej. Lata temu był on naszym sąsiadem w Berlinie i kilka tygodni temu mój mąż przypadkiem go spotkał i dostał tę książkę.
To fascynująca opowieść nastolatki, które prowadzi zwykłe życie, chodzi do szkoły, ma przyjaciółki, marzenia i swoje życie. Gdyby nie Hitler, pewnie skończyłaby w Królewcu szkołę i poszła na studia. Tymczasem rodzina była zmuszona do wyprowadzki do Breslau (czyli Wrocławia), a Margot do zmiany szkoły. I do kolejnej. I do porzucenia. I do stania się dorosłą.
Ponad dwudziestoletnia Margot opisała swoje przeżycia bez egzaltacji, bez wielkich emocji, rzeczowo i konkretnie, biorąc pod uwagę kwestię zmian społecznych, które były skutkiem rosnącego w siłę nazizmu. Autorka opisuje, jak jej koleżanki czy nauczyciele radzili sobie z kolejnymi sankcjami i restrykcjami. Bez egzaltacji i oceny opisuje swoją sytuację w szkole, podejście nauczycieli oraz wpływ propagandy na traktowanie żydowskich uczennic. Margot to pilna uczennica, ale także krytyczna obserwatorka, która ma świadomość zmian i potrafi ocenić sens dalszej nauki. Gdy umiera jej ojciec i choruje matka, potrafi przejąć odpowiedzialność za rodzinę i zrezygnować z własnych celów.
Margot udało się opuścić Breslau w 1939 i przeżyć wojnę. Dzięki temu urodzili się jej synowie, jeden z ich był później naszym sąsiadem, a ona mogła opowiedzieć swoją historię. To inne spojrzenie na te lata - przyziemne, realistycznie, z niemieckiej perspektywy. To także historia, która ma happy end, oczywiście gorzki, ale w pewnym sensie można tak jej zakończenie określić.
Bardzo się cieszę, że mogłam poznać historię Margot, zwłaszcza, że znam historię jednego z jej synów i wnuków.
Moja ocena: 5/6
Margot Littauer (Bruck), Deutschland vor der Nacht. Mein Leben in Deutschland vor und nach dem 30. Januar 1933, 111 str., edition winterwork 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz