Cerro Potosí przewijało się w mojej świadomości, ale poza wiedzą o egzystencji tej góry, nie miałam zbyt wielu informacji na temat życia w jej okolicy. Izagirre odwiedził to miejsce nie raz i stworzył obszerny reportaż, osnuwając go na historii nastolatki Alicii. Dziewczyna jak wiele innych dzieci pracuje w kopalni, Cerro Potosí bowiem to niezwykle płodna góra. Jej złoża cyny i srebra były eksploatowane przez wiele lat, bez troski o środowisko i dobro pracowników.
Przemysł w Potosí załamał się już dawno, stanęły zmechanizowane kopalnie, podupadły stowarzyszenia górnicze, brak jakichkolwiek inwestycji. Pozostała przeraźliwa bieda, wyzysk, całkowicie zniszczone środowisko naturalne, przemoc i ciężka praca, która daje niewielki zarobek i zapewnia szybką śmierć na jedną z wielu chorób związanych z zanieczyszczeniami. Alicia pracuje, by wesprzeć matkę i siostrę, bo nie ma wyboru, bo zmarł ojciec, bo to jedyna możliwość dla dziecka w Potosí. Alicia walczy też o prawa dzieci, a przede wszystkim o prawo do godnej pracy. Tak, właśnie o to, bo paradoksalnie jej zakaz nie pomagał, lecz stwarzał jeszcze większe problemy.
Izagirre rozmawia z dziećmi i kobietami, stara się poznać ich sytuację, zrozumieć, ale także pokazać szerokie tło i to mu się świetnie udaje. Dzięki jego wywodom zrozumiałam, dlaczego życie w Potosí tak wygląda, co doprowadziło do katastrofalnej sytuacji górników i dlaczego Boliwia jest tak biednym krajem. Nie po raz pierwszy to USA, mieszając się w politykę innego kraju i manipulując jego gospodarką, przyczyniło się do upadku gospodarki i doprowadziło do ekstremalnej biedy.
Ten reportaż pokazuje sytuację praktycznie bez wyjścia, błędne koło, które przyczynia się do wzrostu przemocy, przestępczości i ataków w najsłabszych, czyli kobiety i dzieci. To obraz tak smutny i zagmatwany, że zapiera dech i obezwładnia.
Autor wraca do Potosí, by pokazać, co się stało z bohaterkami i bohaterami jego reportażu, co bardzo mi się podobało, podobnie jak jego nienachalna rola, a właściwie przezroczystość. Zaledwie kilka razy czytelniczka mogła zauważyć jego obecność. Bardzo podobało mi się, że Hiszpan zadbał o pokazanie szerokiego tła społeczno-polityczno-historycznego, które doprowadziło do aktualnej sytuacji w Boliwii.
Moja ocena: 5/6
Ander Izagirre, Potosí. Góra, która zjada ludzi, tł. Jerzy Wołk-Łaniewski, 288 str., Wydawnictwo Filtry 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz