niedziela, 11 lutego 2024

"Revolverherz" Simone Buchholz

 


W hamburskim porcie znaleziono zamordowaną dziewczynę – uduszoną, nagą i oskalpowaną. To nie jest przyjemna sprawa dla prokuratorki Chastity Riley. Kobieta ściśle współpracuje z policją, bo sprawa robi się skomplikowana – oskalpowanych kobiet jest więcej, a w ponurym i deszczowym Hamburgu wrze. Nie będzie tu jednak szczegółów śledztwa, policyjnych detali i opisów pracy detektywów. 

Riley to kobieta po przejściach. Gdy miała dwa lata zostawiła ją matka, która wybrała szczęście u boku innego mężczyzny w Stanach, a załamany tą decyzją ojciec popełnił samobójstwo, gdy Chas miała dwadzieścia lat. Nie ma co ukrywać – idealny i dość stereotypowy obraz głównej bohaterki kryminału. Kobieta ma problemy z relacjami, wciąż nie przepracowała przeszłości (nawet nie wiadomo, czy podjęła próbę), jej siłą jest jednak intuicja, która pozwala się wczuć w sprawcę i odkryć jego tok myślenia. 

To wszystko brzmi dość trywialnie, ale Revolverherz to porządny kryminał, a to za sprawą języka. Buchholz postawiła na krótkie, dobitne zdania oraz świetne, jednozdaniowe, a czasem nawet krótsze dialogi. W warstwie językowej dzieje się tu bardzo dużo – autorka gra z językiem, utartymi sloganami, dialektem hamburskim i chętnie nawiązuje do lokalnych powiedzonek. Tekst jest wręcz naszpikowany aluzjami i odniesieniami do niemieckich i regionalnych wydarzeń, sytuacji czy oczywistości jak piłka nożna. Do tego Buchholz stawia na czarny humor, który tu się bardzo dobrze sprzedaje.

Ten język ratuje powieść, bo kto stoi za morderstwami jest oczywiste niemal od początku – czytelniczka nie ma więc tutaj większej frajdy z dedukowania, kto jest przestępcą, natomiast autorka buduje napięcie w inny sposób, tworząc dość bliską relację miedzy główną bohaterką, a mordercą i jego otoczeniem. 

Dużo się tu także dzieje w tak zwanym tle – relacja Chas z sąsiadem i komisarzem, przyjaźń z ognistą Portugalką, jej przeszłość. Hamburg, a zwłaszcza dzielnica portowa, także stoi w centrum tego kryminału i dla osób znających miasto będzie tu sporo fajnych smaczków.

Ciekawym zabiegiem jest przerwanie normalnej narracji po ujęciu przestępcy i wprowadzenie impresji z życia każdej z osób zamieszanych czy uwikłanych w przestępstwo – te krótkie rozdziały pozwalają złapać oddech i oddać się refleksji. Zresztą ta ostatnia wydaje się być dla autorki ważna, często bowiem pozwala głównej bohaterce na takowe w najmniej oczekiwanych momentach. 

Nie żałuję lektury, co więcej nie wykluczam kontynuacji tego cyklu, bo faktycznie autorka uwiodła mnie językiem, a i hamburskie klimaty bardzo lubię.

Moja ocena: 4/6

Simone Buchholz, Revolverherz, 304 str., Knaur 2009.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz