Dziewięć kobiet – każda w innym wieku, w innym momencie życiowym, i każda o innym imieniu. Brigitte, Jolie, Emma, Petra, Tina, Lisa, Barbara, Laura, Verena – to także tytuły znanych niemieckich czasopism dla kobiet. O czym te czasopisma są, wszyscy zapewne wiemy. Porady, jak dbać o siebie, jak schudnąć, jak się dobrze ubrać, jak zadbać o męża i jak być dobrą w łóżku. Każde z tych imion może być więc programem dla jej nosicielki. Ale nie jest. Bo są jeszcze mężczyźni, bezimienni, określani tylko pierwszą literą. Każdy z nich w zasadzie taki sami i żaden z nich z pewnością nie przejmuje się spełnianiem zadań i osiąganiem celów wyznaczanych przez czasopisma i społeczeństwo.
Reisinger nie opisuje szczegółowo żyć tych kobiet. Poznajemy je w pewnym przełomowym momencie. Barbara jest wdową, która nie umie podnieść się z żałoby po mężu, dopiero przypadkowo znaleziony pies nauczy ją samostanowienia. Lisa jest po czterdziestce i znów nie zaszła w ciążę, z którego to powodu opuścił ją partner. Emma jest przyjaciółką Barbary, żyjącą pod pantoflem męża i matką Jolie, która traci pracę i niespodziewanie zachodzi w ciążę. Petra jest lesbijką, dobrze wykształconą kobietą, która wykonuje pracę poniżej kwalifikacji i wreszcie poznaje miłość swojego życia – mieszkającą na drugim końcu kraju Brigitte. Tina ma przemocowego męża, który od lat ją maltretuje. Po ostatnich wydarzeniach wreszcie postanawia od niego odejść. Laura ma niebawem wyjść za mąż i planuje najpiękniejszy dzień swojego życia, a jej przyjaciółka Verena dziedziczy piękny dom nad jeziorem. Wszystkie mieszkają w dość konserwatywnych środowiskach w Bawarii.
Autorka szkicuje te portrety z dystansem, z humorem, mimo często niewesołych losów kobiet, za razem ujmując moment przemiany w przypadku każdej z nich. To ta chwila, gdy zmienia się myślenie, gdy ma się siłę odejść od oczekiwań i konwenansów i postawić na siebie. Reisinger udało się przemycić w tle te wszystkie zdania wypowiadane mimochodem, czytane w poczekalni u lekarza, bezmyślnie powtarzane, które naznaczają kobiecy sposób myślenia, wiążą w klatce stereotypów i oczekiwań. Równocześnie autorka zachowała zwięzłą formę, pozostawiając sporą przestrzeń do własnych refleksji.
Bardzo podoba mi się zabieg wykorzystania tytułów tych wszystkich gazetek, czasopism, magazynów, które często pod przykrywką emancypacji zatruwają kobiece myślenie. Owszem, można czuć niedosyt, bo, jak wspomniałam, kobiece historie są krótkie i chciałoby się poznać ich przeszłość i przyszłość, ale myślę, że taki był zamysł autorki. Ciekawa pozycja, krótka, ale zmuszająca do myślenia.
Moja ocena: 4,5/6
Jovana Reisinger, Spitzenreiterinnen, 270 str., Verbrecher Verlag 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz