Głównym bohaterem tego tomu jest dwudziestosześcioletni Serge Mouret – po śmierci rodziców i ukończeniu seminarium obejmuje parafię w małej wiosce Artaud. Wraz z nim mieszka siostra Désirée – niepełnosprawna intelektualnie, zakochana w zwierzętach dziewczyna. Serge żyje spokojnie, lubi swoich parafian, mimo że mnich Archangias ciągle go buntuje, szczególnie przeciw kobietom. Tymczasem Serge wielbi Maryję, podchodzi do wieśniaków z sercem, namawia ciężarną do ślubu, tłumaczy, błogosławi. Gdy zachoruje, pod opiekę bierze go wujek Pascal. Postanawia go umieścić w domu mędrca, zapamiętałego ateisty. Mieszkająca u niego szesnastoletnia, wychowana w swobodzie i dzikości Albine zaopiekuje się księdzem. Stopniowo Serge wraca do sił, zapominając o swoim uprzednim życiu. Spędza całe dnie z dziewczyną, przede wszystkim w cudownym ogrodzie otaczającym dom. Paradou to urzeczywistnienie raju, zresztą sama nazwa przywodzi na myśl to skojarzenie. Zola poszedł tu na całość w kwestii opisów. O ile w "Brzuchu Paryża" były one rozbuchane, to w tej książce przebiły wszystko. Francuz szczegółowo, ale to bardzo szczegółowo opisuje każde drzewo, każdy kwiat, każdą roślinę, a odpisy te podkreślają rajski klimat, w którym rodzi się czyste uczucie między Albine a Sergem. Tę sielankę brutalnie przerwie nie kto inny jak Archangias, który oczywiście będzie widział w Albine diabła i starał się uwolnić Serge'a z jej sideł.
Ta powieść to przede wszystkim wielka alegoria grzechu pierworodnego – rajski ogród, dwoje niewinnych osób, diabeł w skórze zakonnika oraz przaśna wieś dokoła, w której ludzie żyją jak poganie. Zola fantastycznie opisuje ogród Eden, choć fantazja faktycznie go poniosła. Wspaniałą postacią jest też Désirée, która w swojej prostocie idealnie wpisuje się w ten gospodarsko-wiejski świat. Jej zachwyt nad zwierzętami, jej wyjaśnienia konieczności ich zjadania, spostrzeżenia na temat prokreacji stanowią przeciwwagę do uduchowionych wizji brata.
To wspaniała kompozycyjnie powieść, w której sacrum przewija się z profanum, duchowość z ludzkimi żądzami, rozsądek z szaleństwem. Lojalnie jednak powiem, że te rozbuchane opisy wymagają ogromnego samozaparcia.
Moja ocena: 4/6
Émile Zola, Die Sünde des Abbé Mouret, tł. Elisabeth Eichholtz, 304 str., Die Gehörgäng 2025.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz