poniedziałek, 13 października 2025

"Schwebende Lasten " Annett Gröschner


Hanna urodziła się w 1913 roku w Magdeburgu jako jedna z dwóch córek z drugiego małżeństwa matki. Po śmierci rodziców dorasta u przyrodniej siostry i pomaga w jej kwiaciarni, ta jednak wysyła ją do drugiej siostry do Berlina, gdzie Hannie się podoba. Niestety dziewczyna nie ma wpływu na swój los, musi wrócić do Magdeburga, pomóc siostrze i wyjść za pierwszego kandydata na męża, Karla. Nie jest to najszczęśliwszy wybór, ale Hanna stara się wziąć los w swoje ręce. Mimo licznych ciąż ciężko pracuje i realizuje się przy pracy z kwiatami. Ma talent, dryg i kocha to, co robi. Niebawem jednak nadchodzi wojna z nalotami na Magdeburg, a potem NRD. Hanna już dawno straciła sklep, popadła w biedę, nie ma pomocy w mężu, który preferuje alkohol i podejmuje pracę jako operatorka dźwigu. 

Gröschner snuje opowieść o ciężkim życiu kobiety na przestrzeni najtrudniejszych lat XX wieku. Hanna to matka i córka jakich wiele – próbuje walczyć o rodzinę, o najlepszy byt dla dzieci, pracuje, zabiega, rodzi, roni, cierpi, traci, klepie biedę. Jej pociechą są kwiaty, nawet gdy traci pracę w kwiaciarni, pozostają jej odskocznią, azylem i pociechą na starość. Motywem przewodnim jest obraz z wyjątkowym bukietem, który na zawsze pozostanie w jej myślach.
Mimo że Hanna mieszka w Niemczech i jest pionkiem w szponach historii z niemieckiej perspektywy, to jej życie nie odbiega od setek innych kobiet w Europie. To mogłaby być moja prababcia czy babcia przeniesiona w inne miejsce, ale walcząca o byt w ten sam sposób: ustawicznie i niestrudzenie.

Niemka stworzyła przepiękną powieść, klasyczną, bez udziwnień, wciągającą bez reszty. Wydarzenia historyczne są tu tłem, nie ma tu rozprawy z nazizmem czy długich elaboratów o wojnie. Hanna pozostaje w centrum, a kwiaty czynią z jej życia coś wyjątkowego. Szkoda, że ta książka została tylko na długiej liście do Deutscher Buchpreis. Ja bardzo polecam.

Moja ocena: 5/6

Annett Gröschner, Schwebende Lasten, 249 str., C.H.Beck 2025.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz