Zaskoczyła mnie ta bardzo szczupła objętościowo powieść, zaskoczyła na plus dodam. Nigdy nie czytałam prozy Arjouniego i to jest zdecydowanie błąd, bo ta książka jest świetna.
Joachim Linde uczy niemieckiego w liceum. Ostatnią lekcją przed przedłużonym weekendem, który ma zamiar spędzić na przesuwanej już kilka razy wędrówce po Brandenburgii, jest kurs o literaturze powojennej Niemiec. Nauczyciel prosi klasę o krótką notkę o wpływie Trzeciej Rzeszy na Niemców sześćdziesiąt lat po wojnie. Uczniowie zaczynają się buntować, jeden z nich nie chce się zajmować tym tematem, między innymi wywiązuje się dyskusja, która zahacza o konflikt między Izraelem i Palestyną. Rozmowa kończy się pyskówką, w której jeden z uczniów twierdzi, że żałuje, iż dziadkowie koleżanki nie zostali zgazowani. Taka lekcja nie jest najlepszym wstępem do weekendu, na który Linde cieszy się od dawna.
W domu postanawia się wyciszyć, pakuje walizkę, słucha muzyki i szykuje się na pociąg. Dzięki jego wspomnieniom i myślom dowiadujemy się, że żonę poznał w liceum, gdy odbywała praktyki studenckie. Początkowo szczęśliwe małżeństwo, zamienia się w piekło. Żona zapada na depresję, ma psychozy - aktualnie znowu przebywa w szpitalu. Gdy Linde właśnie opuszcza mieszkanie, natyka się na mężczyznę, przedstawiającego się jako partnera córki - Mariny. Okazuje się, że córka po próbie samobójczej uciekła z domu, oskarżając ojca o swobodę seksualną. Ułożony i pewny świat Lindego zaczyna drżeć w posadach. Sytuacja się jeszcze bardziej zaostrza, gdy syn Pablo dowiaduje się od chłopaka siostry o zarzutach.
By nie zdradzić całej fabuły, dodam tylko, że końcowa przemowa Lindego przed kolegium nauczycielskim wywraca wyobrażenia czytelnika do góry nogami i pozostawia go pełnego domysłów i wątpliwości.
Bardzo lubię takie przewrotne historie, w których nic nie jest takie, jakie wydawało się być na początku. Autor świetnie przedstawia kolejne postaci i ich ukryte życie. Jego pióro jest rzutkie, sprawne - to się po prostu dobrze czyta. Będę miała tego pisarza na uwadze, z chęcią poznam inne jego powieści.
Moja ocena: 5/6
Jakob Arjouni, Hausaufgaben, 192 str., Diogenes 2005.
By nie zdradzić całej fabuły, dodam tylko, że końcowa przemowa Lindego przed kolegium nauczycielskim wywraca wyobrażenia czytelnika do góry nogami i pozostawia go pełnego domysłów i wątpliwości.
Bardzo lubię takie przewrotne historie, w których nic nie jest takie, jakie wydawało się być na początku. Autor świetnie przedstawia kolejne postaci i ich ukryte życie. Jego pióro jest rzutkie, sprawne - to się po prostu dobrze czyta. Będę miała tego pisarza na uwadze, z chęcią poznam inne jego powieści.
Moja ocena: 5/6
Jakob Arjouni, Hausaufgaben, 192 str., Diogenes 2005.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz