wtorek, 5 maja 2020

"Na Jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę" Małgorzata Musierowicz, Emilia Kiereś


Pewnie pamiętacie, że w ostatnich dwóch latach powtórzyłam sobie lekturę całej Jeżycjady - a moje wrażenia były bardzo różne. Ta pozycja jest bardzo sympatycznym zwieńczeniem tej lektury, ale raczej nie uzupełnieniem.

Sięgając po tę książkę, nastawiałam się na ciekawostki o bohaterach cyklu, takie jak drzewo genealogiczne, daty urodzin, pełne imiona, powiązania między poszczególnymi postaciami, smaczki, których nie sposób wyłapać na pierwszy rzut oka.
Tymczasem Na Jowisza! to właściwie kronika rodzinna autorki. Musierowicz opisuje swoją rodzinę, ze szczególnym uwzględnieniem matki i ciotki, przy okazji wspominając o inspiracjach do Jeżycjady. Książka naszpikowana jest dykteryjkami z życia Musierowiczów, wspominkami, przepisami, listami do i od brata Stanisława, anegdotami, opisami urlopów i różnorakich wydarzeń rodzinnych. Ze wszystkich tych opowieści wyłania się obraz rodziny niezwykle inteligenckiej, fanatycznie czytającej, rozwiązującej i tworzącej krzyżówki i szarady, przerzucającej się łacińskimi cytatami. Tak, dobrze się domyślacie - wygląda to mniej więcej tak, jak u Borejków. Co ciekawe autorka podkreśla niezwykłą dobroć matki, głęboką rodzinną miłość i tym samym epatuje przesadnym pozytywnym podejściem, dokładnie tak, jak w Jeżycjadzie. Od czasu do czasu mimochodem wspomina o ciosach, jakie dotknęły rodzine, ale toną one w lukrze miłości i wzajemnego zrozumienia. Myślcie, co chcecie, ja po prostu w taką sielankę nie wierzę.


Co jednak ze stricte jeżycjadowymi wpisami? Cała książka, niczym leksykon, uporządkowana jest alfabetycznie. Pod niektórymi literkami znalazły się tylko postaci lub wydarzenia z cyklu z cytatem z danej książki. Musierowicz uzupełniła owe cytaty portretem danej postaci, by ukazać czytelnikowi, jak wyobraża sobie danego bohatera drugoplanowego. Trochę rozczarowują te wpisy, bo nie nastawiałam się na czytanie tylu cytatów, zwłaszcza, że dość świeżo po lekturze, dość dobrze te teksty pamiętam.


Sporo w tej publikacji jest zdjęć - domów z Jeżyc, krajobrazów i zabytków z Wielkopolski, odgrywających sporą rolę w książce oraz fotografii rodzinnych, przedstawiających wydarzenia, które zainspirowały autorkę do napisania konkretnych scen. Te ostatnie informacje są najciekawsze, bo faktycznie odpowiadają moim wyobrażeniom o tej książce. 
Prawdziwy fan czy fanka tego cyklu dowie się więc, skąd pomysł na słomiankę nad stołem na Roosvelta 5, pozna antykwariat w Toruniu, który odegrał ważną rolę w życiu Tygrysa, a nawet rodzinne dialogi Musierowiczów, które autorka włożyła w usta jeżycjadowych dzieci. Ta rodzina erudytów to prawdziwa kopalnia dowcipnych rozmów.


Najlepszą częścią książki są listy od czytelniczek, które zapamiętale dyskutowały wydarzenia z Jeżycjady, próbując wpłynąć na plany autorki. Co ciekawe, do tych osób należał także Czesław Miłosz, który pomógł Musierowicz w decyzji dotyczącej przyszłego męża Natalii.

Książka zostałą pięknie wydana - jest dużo większa, niż się spodziewałam. Spory format, twarda obwoluta, staranne wydanie tworzą z niej publikację niemal albumową. Treści natomiast nie jest tu zbyt wiele - strony zadrukowane są tylko w części, a objętość książki zwiększają liczne fotografie i ilustracje. Z tego wydawnictwa mają szanse ucieszyć się wielbicielki i wielbiciele Jeżycjady - jeśli wśród współczesnych nastolatków w ogóle tacy są. Jeśli nie, pozostaje celować w panie po czterdziestce (na przykład takie jak ja), które sięgną po tę książkę z sentymentu.

Moja ocena: 4/6

Małgorzata Musierowicz, Emilia Kiereś, Na Jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę, 341 str., Egmont 2020.

2 komentarze:

  1. Ja, choć Poznanianka z dziada pradziada, a na dodatek lubująca się w sagach i wszelakich rodzinnych historiach, do "Jeżycjady" jakoś nigdy się nie przekonałam... Przeczytałam ze 6 tomów i odpuściłam. Choć zdaję sobie, że cykl ten ma wielu fanów wśród kilku pokoleń już tak naprawdę i taka książka dla prawdziwego fana to na pewno będzie wielka gratka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Jeżycjadę tylko dlatego pewnie lubię, bo czytałam ją w dzieciństwie, a wtedy książki odbiera się inaczej.

      Usuń