Po Szczelinie Kariki zapragnęłam przeczytać wszystko, co wyszło spod jego pióra i choć nie ma już tego efektu, jak przy tej pierwszej powieści, to nadal z przyjemnością pochłaniam horrory Słowaka. Pozostaje dla mnie mistrzem w kreowaniu atmosfery, opisywaniu nieuzasadnionego, podskórnego lęku oraz nietypowych zakończeń.
Akcja Strachu rozgrywa się w niewielkim mieście u zboczy Małej Fatry, gdzie do mieszkania po rodzicach wraca główny bohater. Po rozstaniu z dziewczyną ta opcja wydaje mu się być najpraktyczniejszą. Od momentu wejścia do mieszkania atmosfera jest gęsta, tajemnicza, pełna niedopowiedzeń. Mężczyzna odczuwa bowiem na pozór bezpodstawny lęk przed domem rodziców, drażnią go zapachy, ślady ich obecności, a niepokojem nabawiają zamknięte drzwi do pokoju dziecięcego. Za oknem panuje sroga zima, fala mrozów zatrzymuje ludzi w mieszkaniach, powodując wyludnienie miasta. I właśnie wtedy ginie mały chłopiec. Rozpoczynają się poszukiwania na pobliskim zboczu, które mężczyzna dobrze zna, ponieważ w dzieciństwie służyło za plac zabaw okolicznym dzieciakom. Podczas poszukiwań spotyka koleżankę i kolegę z dzieciństwa. Już wtedy wiemy, że kryje się tu jakaś tajemnica. Karika stopniowo ją odkrywa, czyni to do ostatnich stron, trzymając czytelników w napięciu. W 1985 roku była podobnie mroźna zima, temperatury oscylujące około minus trzydziestu stopni Celsjusza utrzymywały się przez dłuższy okres czasu. Tamtej zimy też zginęło dziecko. Także wtedy w górach słychać było dziwne odgłosy, którym towarzyszyła nietypowa mgła. Atmosfera się zagęszcza, gdy okazuje, że mróz wybudza w górach coś, co kocha dzieci.
W Strachu jest krwawo, niepokojąco, myląco i mroźnie. Co więcej jest psychodelicznie, trudno rozróżnić obłęd od racjonalnego myślenia. Równocześnie bohaterzy to zwykli ludzie, Karika dba o przedstawienie zwyczajnego życia - zakupów, zabaw z dziećmi, codziennych czynności, tym samym tworząc atmosferę grozy. Opisywane wydarzenia mogą się przecież przydarzyć każdemu z nas, np. pewnej mroźnej zimy, gdy starożytne zło znowu się obudzi, a trefne może być wszystko - ludzie, przedmioty, dźwięki.
Tę powieść świetnie się czyta, zapewne ogromna tu zasługa tłumaczki, Joanny Betlej, która świetnie przełożyła tekst. Karika natomiast pozostaje wśród moich ulubionych pisarzy.
Moja ocena: 5/6
Jozef Karika, Strach, tł. Joanna Betlej, 298 str., Wydawnictwo Stara Szkoła 2017.
Psychodelicznie... o tak! A równocześnie tak zwyczajnie. Bardzo trafny opis i z przyjemnością, dzięki niemu, przypomniałam sobie "Strach" :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuń