piątek, 15 października 2021

"Fallensteller" Saša Stanišić

 


Proza Stanišića czekała od dawna w kolejce na lekturę. Przyznana mu w ubiegłym roku nagroda Deutscher Buchpreis jeszcze bardziej mnie zmotywowała do zapoznania się w końcu z tym niemieckim pisarzem bośniackiego pochodzenia. Na pierwszy ogień wybrałam ten zbiór opowiadań i niestety zupełnie, ale to zupełnie nie jestem kompatybilna ze stylem Stanišica. 

Okazuje się, że autor bardzo chętnie balansuje na linii realizmu magicznego, jego opowieści są dziwaczne, zaskakujące, odpływają w kierunku bajkowym, nierealnym, dla mnie zupełnie niezrozumiałym. Stanišić lubi bawić się językiem, żonglować słowami, smakować je i oglądać z każdej strony. Na pewno niemałą rolę odgrywa tu fakt, że język niemiecki nie jest pierwszym językiem pisarza. Dzięki temu ma on na pewno inne spojrzenie na słowa i ich znaczenie. Bardzo cenię takie podejście do języka, ale czego nie lubię, to obracanie niemal każdego zdania w dowcip lub pakowania w niego sarkazmu, groteski czy ironii. Wszystko to lubię, a nawet sama stosuję, ale co za dużo to nie zdrowo, niestety. Takie nagromadzenie dowcipu nuży i wcale nie śmieszy. 

A same historie? Zupełnie mnie nie zainteresowały, co więcej miałam trudności w podążaniu za autorem, bo nudziły mnie aż do tego stopnia, że nawet nie miałam chęci dowiedzieć się, jak się skończą. Gdybym te książkę czytała, zapewne bym lekturę porzuciła. Audiobook łatwiej wchodzi, choć nie jestem przekonana, czy nie był tu problemem także fakt, że lektorem jest sam autor. 

Podsumowując, o samej książce niewiele napiszę, bo cokolwiek bym o treści napisała, nie będzie to płynęło z serca lecz bazowało na opisach samego zbioru. Stanišicowi będę musiała dać jedną szansę, sięgając po "Herkunft" - powieść laureatkę i mam nadzieję, że lepiej się odnajdę w tej formie.

Moja ocnea: 2/6

Saša Stanišić, Fallensteller, 288 str., czyt. Saša Stanišić, der Hörverlag 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz