poniedziałek, 18 grudnia 2023

"Kocia kołyska" Kurt Vonnegut


Pewien pisarz chce wziąć na tapet życie Feliksa Hoenikkera - ten genialny naukowiec już nie żyje, ale dokonał wyjątkowych odkryć, wynalazł między innymi bombę atomową. Narrator kontaktuje się więc z dziećmi geniusza i jego współpracownikami. Szybko okazuje się, że to niezwykle kuriozalna grupa ludzi, jak sam naukowiec zresztą. Ten żył w swoim świecie, bez kontaktu z innymi, bez zainteresowania dziećmi, które były na niego zdane, bo matka zmarła przy trzecim porodzie. Córka przejęła opiekę nad braćmi - najmłodszy to liliput, a najstarszy opuszcza szybko rodzinę, by objąć wysoki urząd na karaibskiej wyspie San Lorenzo. 

Ta wyspa to enklawa wyznawców bokononizmu - religii szalonej i osaczającej, która w parze z ostatnim wynalazkiem Hoenikkera lodem-9 może stać się bardzo niebezpieczna. Ów wynalazek ojciec przekazał dzieciom, które zachowały to dziedzictwo. 

Kocia kołyska to satyra niemal wszystkich aspektów – polityki, religii, świata naukowego czy samego obrazu genialnego naukowca. Bardzo lubię parodie, ironię, wychwytywanie niuansów i punktowanie słabości świata, ale niestety Vonnegut mnie nie chwycił. Poziom odjechania był dla mnie zbyt wysoki, a humor nie bawił. Owszem, w jakiś sposób rozumiem zamiar i ideę tej powieści, ale niestety nie jest to moja wrażliwość i wygląda na to, że nic się w tej kwestii nie zmieniło, bo podobne odczucia miałam, gdy sięgnęłam po tę książkę po raz pierwszy, jeszcze w liceum. 

Moja ocena: 3/6

Kurt Vonnegut, Kocia kołyska, tł. Lech Jęczmyk, czyt. Jacek Dragun, 360 str., Zysk i s-ka 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz