Tym razem nie zamierzam pisać o treści niedawno przeczytanej książki. Cóż zresztą pisać o tak kultowej książce. Rękę dam, że o małym chłopcu z blizną na czole napisano już wszystko, a jego historia została zinterpretowana na wszystkie sposoby.
Zilustrować książkę wydaną i znaną na całym świecie? Książkę, którą znają wszyscy, a filmy nakręcone na jej podstawie stały się hitami. Jak stanąć twarzą w twarz z wizją autorki, reżysera, scenarzysty, kostiumografia, a przede wszystkim milionów czytelników? Dla mnie zadanie co najmniej karkołomne. Podziwiam Jima Kaya za podjęcie się tej pracy. Ale zapewne ciekawi jesteście jak udało mu się sprostać moim oczekiwaniom?
Jestem zachwycona całą książką - wydana jest tak starannie i pięknie, że chciałoby się ją oglądać i oglądać. Zanim otrzymałam polską wersję, udało nam się rzucić okiem do środka w portugalskim fnac-u i już wtedy zaparło córce i mnie dech w piersiach. Gdy rodzice przywieźli nam polskie wydanie, córka od razu porwała je i zniknęła na wiele godzin.
Ilustracje Kaya, w większości akwarele, są magiczne. Stworzył on swój własny świat - baśniowy, niezwykle barwny i działający na wyobraźnię. Jestem oczarowana jego dbałością o szczegóły, rozmachem i wyobraźnią. Cudowne są karty przypominające leksykon, w których Kay ilustruje typy troli czy smocze jaja.
Książka wydana jest z niezwykłą dbałością. Nie spodziewałam się aż tylu ilustracji! Niemożliwym jest umieszczenie ilustracji na każdej stronie, ale doliczyłam się maksymalnie czterech stron z samym tylko tekstem, ale nawet one komponują się z całą wizją wydania. Znajdują się na nich rozpryski farby, kleksy, delikatne cienie, dzięki czemu czytelnik nie traci wrażenia trzymania w rękach albumu. Podkreśla to także delikatnie beżowy kolor stron. Książka ma barwną obwolutę, ale także właściwa okładka oraz jej wewnętrzne strony opatrzone są szkicami. Największe wrażenie robią jednak ilustracje obejmujące dwie strony. To cały świat pełen szczegółów, który można odkrywać i analizować godzinami.
To cudeńko jest oglądane i czytane u nas niemal non-stop. Starsza zainspirowana tym wydaniem czyta po raz enty całą serię, ja ponownie podczytuję, a sześciolatek na razie ogląda i czyta niektóre zdania. Mam wielką nadzieję, że współpraca z Jimem Kayem będzie kontynuowana. Na pewno skompletujemy serię o Harrym na nowo!
Moja ocena: 6/6
J.K. Rowling, Jim Kay, Harry Potter i Kamień Filozoficzny, tł. Andrzej Polkowski, 246 str., Wydawnictwo Media Rodzina.
Książka wydana jest z niezwykłą dbałością. Nie spodziewałam się aż tylu ilustracji! Niemożliwym jest umieszczenie ilustracji na każdej stronie, ale doliczyłam się maksymalnie czterech stron z samym tylko tekstem, ale nawet one komponują się z całą wizją wydania. Znajdują się na nich rozpryski farby, kleksy, delikatne cienie, dzięki czemu czytelnik nie traci wrażenia trzymania w rękach albumu. Podkreśla to także delikatnie beżowy kolor stron. Książka ma barwną obwolutę, ale także właściwa okładka oraz jej wewnętrzne strony opatrzone są szkicami. Największe wrażenie robią jednak ilustracje obejmujące dwie strony. To cały świat pełen szczegółów, który można odkrywać i analizować godzinami.
To cudeńko jest oglądane i czytane u nas niemal non-stop. Starsza zainspirowana tym wydaniem czyta po raz enty całą serię, ja ponownie podczytuję, a sześciolatek na razie ogląda i czyta niektóre zdania. Mam wielką nadzieję, że współpraca z Jimem Kayem będzie kontynuowana. Na pewno skompletujemy serię o Harrym na nowo!
Moja ocena: 6/6
J.K. Rowling, Jim Kay, Harry Potter i Kamień Filozoficzny, tł. Andrzej Polkowski, 246 str., Wydawnictwo Media Rodzina.