Kolejny tom z serii podróżniczej bardzo mi przypadł do gustu. Autorka studiowała język rumuński, jest przewodniczką i ma ogromną wiedzę na temat tego kraju. Ponadto potrafi pisać i przekazać swoją miłość do tego kraju, zarazem nie unikając ukazania jego bolączek i problemów. Ten subiektywny, osobisty ton nadaje tej książce wyjątkowego rysu, ale i zaraża chęcią natychmiastowego odwiedzenia Rumunii.
Autorka podejmuje wszystkie tematy typowe dla tego typu publikacji. Są naturalnie kulinaria, architektura, bardzo dużo zwyczajów i folkloru, jest charakterystyka Rumunek i Rumunów, jest nieco historii, jest język (jak zwykle mój ulubiony rozdział), ale i dużo osobistych przeżyć. Krawczyk też wielokrotnie wraca do tematu Draculi, z którym głównie kojarzona jest Rumunia – próbuje ten mit rozłożyć na czynniki pierwsza, zabiera na wizytę do słynnego zamku i opisuje genezę tego fenomenu.
Krawczyk nie koloryzuje, opisuje regiony, które zna dobrze, wylicza te, których jeszcze nie odwiedziła, a zarazem wplata sporo informacji turystycznych na temat godzin otwarcia i cen, które moim zdaniem są zbyteczne i zapewne kilka lat po wydaniu książki już nieaktualne. Podczas lektury miałam wrażenie, że autorka chce opisać wszystko, a przynajmniej jak najwięcej, co może być równocześnie zaletą i wadą. Jako że jej styl jest potoczysty i lekki w odbioze, zaliczam to do zalet.
Trudno opisywać tego typu książkę bez przytaczania konkretnych faktów, a przecież nie o to tu chodzi. Ja sięgnęłam po nią, nie planując podróży do tego kraju, z czystej chęci bliższego poznania Rumunek i Rumunów i tę funkcję Agnieszka Krawczyk świetnie spełniła.
Moja ocena: 5/6
Agnieszka Krawczyk, Rumunia. Albastru, ciorba i wino, 400 str., Wydawnictwo Poznańskie 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz