piątek, 25 lutego 2022
"Czasomierze" David Mitchell
Stosikowe losowanie marzec 2022
ZwL wybiera numer książki dla Gucimal (w stosie 60 książek) - 49
czwartek, 24 lutego 2022
"Witajcie w Ameryce" Linda Boström Knausgård
wtorek, 22 lutego 2022
"Linia" Elise Karlsson
Książka o pracy. Pracy, która zastępuje wszystko, jest wszechogarniająca, wypełnia myśli i życie. Życie zresztą się w pracy dzieje - spotkania, zakochania, rozstania, tragedie. Pomiędzy jest niemal puste mieszkanie i próżnia. Praca wypełnia wieczory, wakacje, a nawet noce, bo przecież może się śnić. Dzięki pracy można poznać ludzi, ale można też te znajomości stracić. Praca daje poczucie obowiązku, własnej wartości, bycia potrzebną. Praca układa życie w chronologiczne, następujące po sobie sekwencje.
Takie jest życie głównej bohaterki, która definiuje siebie i wszystko poprzez pracę. Czyni to, bo lęka się pustki, samotności, bezsensu, marazmu, a może także sprawczości. Gdy nie ma pracy, sama musi zadbać o wypełnienie życia jakimiś czynnościami, myślami, treścią. Nie podzielam doświadczeń bohaterki do tego stopnia, ale znamienne jest to, że podczas lektury śniła mi się moja była praca. Bo praca, nawet bez korporacyjnego zadęcia, potrafi mieć najważniejszy wpływ na nasze życie. Dzieli je na odcinki - przed pracą, praca, po pracy, weekend, praca, urlop, praca. Jak łatwo wpaść w pracowy świat, pokazuje Karlsson. Tę fragmentaryczność życia oddaje także strona formalna książki. Narracja jest poszatkowana na krótkie rozdziały, a właściwie to przemyślenia. Niektóre z nich są jedno-, dwuzdaniowe, niektóre zajmują pół strony, rzadko więcej niż dwie strony. Taka forma pasuje do treści, ale nie zadowala czytelnika. O ile nie mam nic przeciwko takim eksperymentom narracyjnym, to tutaj moja uwaga niestety nie została utrzymana. Taka forma w połączeniu z beznamiętnym, pozbawionym metafor językiem nie sprawdziła się u mnie na dłuższą metę. Tak jak w przypadku wielu książek piszę, że warto je odkładać podczas lektury, tak Linię najlepiej czytać na jeden raz, co mi się niestety nie udało.
Na plus temat poruszony przez Szwedkę, ja dotychczas nie spotkałam się z powieścią, w której praca byłaby głównym wątkiem.
Moja ocena: 4/6
Elise Karlsson, Linia, tł. Dominika Górecka, 208 str., Wydawnictwo Pauza 2020.
sobota, 19 lutego 2022
"Fauna Północy" Andrea Lundgren
piątek, 18 lutego 2022
"Piękna młoda żona" Tommy Wieringa
środa, 16 lutego 2022
"Za otrzymane łaski" Valeria Parrella
Ten zbiór opowiadań włoskiej pisarki to chyba moje pierwsze pauzowe rozczarowanie. Cztery teksty przeczytane w jeden dzień, a ja dobę później już niewiele z nich pamiętam. A przede wszystkim nie pamiętam szumnie zapowiadanego Neapolu, który miał być jednym z bohaterów tych tekstów. Owszem to miasto przewija się w tle, jego klimat odgrywa tu rolę, zwłaszcza, gdy czytamy o przedstawicielach tak zwanych niższych sfer, ale ten obraz miasta jest tak nienachalny, a narracja i kreacja postaci tak wszechobecna, że trudno go dostrzec.
Podczas lektury byłam zajęta przede wszystkim rozgryzaniem co, kto i gdzie. Parrella wrzuca czytelnika w środek wydarzeń, nie dając mu żadnych narzędzi pomocniczych. Odkrywanie sensu tych tekstów było dla mnie dość mozolne, szczególnie w przypadku pierwszego opowiadania. Zresztą ten tekst zapadł mi najbardziej w pamięć, bo w miarę ciekawie pokazuje świat przestępczy Neapolu. Z pozostałych tekstów zapamiętałam tylko urywki, nie będę więc na siłę wymyślać jakiejkolwiek interpretacji. Nie trafił do mnie ani styl Włoszki, ani jej postaci, a najmniej chyba sposób prowadzenia narracji. Nie potrafiłam się rozsmakować w języku ani zachwycić kolorytem Neapolu.
Moja ocena: 2/6
Valeria Parrella, Za otrzymane łaski, tł. Katarzyna Skórska, 128 str., Wydawnictwo Pauza 2021.
wtorek, 15 lutego 2022
"Dziennik upadku" Michel Laub
Ta cudowna okładka na pewno przyciągnęłaby mój wzrok w księgarni. Jako skazana na ebooki, doceniam ją dopiero teraz. Książka Brazylijczyka o Auschwitz - może się zdziwicie jak ja, czytając to zdanie, a może od razu pomyślicie o masowej emigracji wojennej i powojennej. Tak zrobił dziadek narratora - uciekł z piekła Auschwitz, dopłynął do Porto Alegre, wykaraskał się z tyfusu, nie znalazł pracy jako nauczyciel matematyki, został domokrążcą, dorobił się, dobrze się ożenił, spłodził syna. Uczynił to wszystko w cieniu Auschwitz. W tym cieniu, u schyłku życia zapisał maczkiem wiele zeszytów. Stworzył w nich swoją własną encyklopedię życia, nie napisał ani słowa o Auschwitz, nie zdradził, jak się wydostał z piekła i jak dotarł do Brazylii. Przez całe życie nie wypowiedział na ten temat ani słowa, mimo to przeniósł traumę i na syna, i na wnuka.
Gdy ojciec otrzymuje diagnozę Alzheimera, syn rozprawia się z przeszłością własną i rodzinną. Głupi żart na urodzinach kolegi, w skutek którego ten spędził wiele miesięcy na rehabilitacji, zaważył na życiu i narratora i kolegi João. Wypieranie świadomości Auschwitz nie pomogło - koledzy w szkole skutecznie przypominają o tych wydarzeniach, podrzucając do tornistra karteczki z Hitlerem i Żydami. Nie pomaga także wielka kłótnia z ojcem, w której narrator odżegnuje się od wojny, nazizmu i holokaustu. Na ile jednak można wszystkie niepowodzenia i problemy zwalać na rodziną traumę? Czy alkoholizm narratora wynika z niemożności przepracowania traumy? Czy Alzheimer ojca to chęć zapomnienia o tym, co przeżył dziadek? Czy milczenie dziadka to dobry sposób na wyzwolenie się ze wspomnień? Czy to, co wydarzyło się jednostce ma w ogóle jakikolwiek wpływ na świat? Ile lat musi upłynąć, by zapomnieć? Na ile historia z João miała wpływ na życie narratora? Czy jeden głupi dowcip może mieć wieloletnie konsekwencje?
Laub rozprawia się z tymi pytaniami, uwodząc swoim stylem. Będą tu zdania dosadne, surowe, ale będą też fragmenty wręcz poetyckie. Konstrukcja powieści jest zwodnicza - podział na dziadka, ojca i syna jest płynny. Pisząc o dziadku, wnuk pisze o sobie, podobnie jest, gdy pisze o ojcu. Wyobrażam sobie, że proza Lauba była sporym wyzwaniem dla tłumacza - balansowanie między długimi, skomplikowanym zdaniami, a krótkimi wykrzyknieniami może być także trudne dla czytelnika. Warto jednak udać się w świat Lauba i poznać jego spojrzenie na Auschwitz.
Moja ocena: 5/6
Michel Laub, Dziennik upadku, tł. Wojciech Charchalis, 192. str., Wydawnictwo Pauza 2020.
poniedziałek, 14 lutego 2022
"Nasz chłopak" Daniel Magariel
piątek, 11 lutego 2022
"The wonderful wild" Gesa Neitzel
To więc w zasadzie kolejny poradnik na temat lepszego życia - może nie aż tak nawiedzony i odjechany jak wiele z nich, ale jednak. Neitzel bazuje na mnóstwie książek i publikacji, które cytuje lub których główne myśli rozwija i opisuje, w jaki sposób przekuła je na swój użytek. A wszystko to okrasza afrykańskim kolorytem. Wiele z jej przemyśleń bazuje bowiem na obserwacji świata zwierząt - zachowań, sposobu radzenia sobie z zagrożeniem, współżycia w stadzie. Te fragmenty bardzo przypominają pierwszą książkę i są tu najciekawsze, reszta jest stratą czasu.
Neitzel nie odkrywa tu ani Ameryki, ani Afryki, lecz opisuje swoją własną drogę do szczęścia, samorefleksji i spełnienia. Wyobrażam sobie, że to świetna książka dla jej rodziny i przyjaciół, pozwalająca im lepiej zrozumieć transformację autorki. Dla mnie jest ona tylko zbiorem frazesów i cytatów okraszonym afrykańskim kolorytem. Nie wyniosłam z niej niczego, czego nie wiedziałabym wcześniej, a po lekturze automatycznie zapomniałam wszystko, czego się dowiedziałam.
Jeśli bardzo chcecie przeczytać tę książkę, to może warto sięgnąć po wersję papierową, gdzie można zakreślić czy oznaczyć interesujące fragmenty, audiobook w tym przypadku, nawet jeśli świetnie przeczytany, jest stratą czasu.
Moja ocena: 3/6
Gesa Neitzel, The wonderful wild, czyt. autorka, 240 str., Ullstein 2019.
czwartek, 10 lutego 2022
"Wszystkie jesteśmy Belén" Ana Elena Correa
Belén - młoda kobieta z dużego miasta na argentyńskiej prowincji. Kobieta jakich wiele. Ma chłopaka, ma jakąś pracę, ma kochającą rodzinę. Nie ma pieniędzy, nie ma kontaktów, nie ma ukończonej szkoły. Nie ma też możliwości ani szczęścia. Gdy dopada ją potworny ból brzucha, jedzie z matką na izbę przyjęć publicznego szpitala. Szpitala, w którym do personelu należy także policja. Policjanci dokonują segregacji pacjentów, asystują i oceniają. Gdy Belén dostaje krwotoku i ląduje na stole operacyjnym, zostaje osądzona, a gdy się budzi, aresztowana i odwieziona do więzienia. Tak. Bez procesu, bez wyjaśnień, obalała, w szoku. Wyrok - sprowokowanie poronienia.
Historia Belén poruszyła wiele osób na całym świecie po tym, jak przypadkowo poznała ona prawniczkę Soledad, która postanowiła pomóc kobiecie już po oficjalnym procesie i jej skazaniu. Przyznam, że nie przypominam sobie tej historii, choć myślę, że na pewno jej echo do mnie dotarło. Feministka, dziennikarka i prawniczka Ana Elena Correa relacjonuje w swojej książce krok po kroku historię Argentynki, nie ograniczając się jednak do samych wydarzeń dotyczących skazanej. Książka zawiera dużo informacji o Soledad, o całym kręgu kobiet, które ją wsparły w walce o prawa Belén, a także obrazuje sytuację polityczną w Argentynie.
Dzięki książce Correi otrzymamy pełny obraz tego, co wydarzyło się Belén, ale także sytuacji kobiet w Argentynie - aż po otrzymanie pełni prawa aborcyjnego. Belén stała się ikoną tej walki, choć sama nigdy ciąży nie przerywała i nie planowała takiego zabiegu.
To wstrząsająca książka, niezwykle wzruszająca i poruszająca. Przyznam, że podczas lektury wiele razy miałam ciarki. Odczuwałam ogromną empatię dla Belén, która straciła grubo ponad dwa lata życia spędzone w więzieniu, ale także przez podobieństwo do sytuacji kobiet w Polsce. Historia Belén pokazuje, jak szybko niesprawiedliwe lub sporne prawo może być przyczynkiem do jego wypatrzeń, jak poglądy jednostek mogą mieć wpływ na traktowanie i osądzanie innych. To zdecydowanie ważna lektura, choć nie brak jej niedociągnięć. Językowo nie jest to bowiem majstersztyk, ani nawet porządny reportaż. To raczej relacja wydarzeń, przedruk wypowiedzi, listów, notatek, co niestety kilka razy była dla mnie mylące. Ponieważ Soledad odgrywa tu równie dużą rolę jak Belén, zdarzyło mi się mieć problem z rozróżnieniem osoby, o której w danej chwili mowa. Oczywiście ze względu na temat skłonna jestem wybaczyć autorce te niedociągnięcia, ale w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, by taką książkę napisać lepiej.
Moja ocena: 4/6
Ana Elena Correa, Wszystkie jesteśmy Belén, tł. Maja Gańczarczyk, 224 str., Wydawnictwo Karakter 2021.
wtorek, 8 lutego 2022
"O zmierzchu" Therese Bohman
Karolina niedawno skończyła czterdzieści lat i także niedawno rozstała się z mężem, gdy doszła do wniosku, że jej małżeństwo było fikcją i nie opierało się na żadnym głębszym uczuciu. Karolina pracuje na uniwersytecie, jest profesorką na wydziale historii sztuki i wraz z rozpoczęciem roku akademickiego jest pełna nadziei na nowe życie. Właśnie kończy urządzać swoje własne mieszkanie i pragnie spotkać kogoś, kto wreszcie zaakceptowałby ją taką, jaką jest. Ta przemożna potrzeba akceptacji, czułości i bliskości ma ogromny wpływ na jej działania.
Karolina zajmuje się w swojej pracy uniwersyteckiej silnymi kobietami w sztuce, zaszufladkowana jest jako feministka. Zresztą jej sposób bycia potwierdza tę pozycję - elegancka, zadbana, pewna siebie. Równocześnie całe jej życie tej wizji przeczy. Kobieta rzuca się w ramiona przypadkowych kochanków lub wikła w związki bez przyszłości, pragnąc odnaleźć dość stereotypową i drobnomieszczańską stabilizację polegającą na wspólnym domu, dzieciach i życiu rodzinnym. To marzenie nie ma szans na spełnienie, co wprawia Karolinę w jeszcze większy smutek. Każde potknięcie i odrzucenie przyczynia się do coraz głębszej melancholii. Szansą na wyrwanie się z marazmu wydaje się być nowy doktorant - młody, przystojny, elokwentny mężczyzna, który zasadza swoją pracę doktorską na epokowym odkryciu powiązań niszowej i mało znanej szwedzkiej graficzki z niemieckim surrealizmem. Po początkowym sceptycznym nastawieniu, Karolina pozwala się porwać jego pomysłowi i osobowości.
To powieść w pewnym sensie o kryzysie wieku średniego. O podsumowaniu życia, o otrzeźwiającym spojrzeniu na to, co minęło i na zaprzepaszczone szanse. Bohman zawarła tu mnóstwo dygresji, wspaniałych nawiązań do sztuki, ale też rozważań o architekturze na przykład - nie wszystkie te myśli będą na równi interesujące, ale dopełniają one portretu psychologicznego kobiety. Karolinie nie brak zdolności do autorefleksji, chęci do zmian, do analizy, wraca ona nawet do miasta, z którego pochodzi, a wyrwanie się z którego i przyjęcie posady w Sztokholmie było wielkim sukcesem zawodowym.
O zmierzchu to powieść, która ma szansę rezonować z kobietami w podobnym wieku jak główna bohaterka. Liczne dygresje mogą być tutaj wielkim atutem (jeśli trafią w zakres zainteresowań czytelniczki) lub wadą - jeśli czytelnika/-czkę będą nudzić. Bohman po raz kolejny potwierdza, że potrafi szkicować charaktery i tworzyć udane portrety psychologiczne.
Moja ocena: 4/6
Therese Bohman, O zmierzchu, tł. Justyna Czechowska, 208 str., Wydawnictwo Pauza 2019.
niedziela, 6 lutego 2022
"Anomalia" Hervé Le Tellier
Anomalie zdarzają się ciągle - pogodowe, ekonomiczne, pandemiczne. Ale co by się stało, gdyby jakaś bliżej nieokreślona anomalia wygenerowała powtórzenie wydarzeń. Gdyby nagle na świecie pojawił się identyczny samolot z identycznym składem pasażerów i załogi? Co zrobić z tą grupą ludzi? A przede wszystkim, jak wytłumaczyć taką anomalię?
Hervé Le Tellier zasadził swoją powieść na takiej koncepcji. Na podstawie wybranej grupy pasażerów przedstawia powyższą sytuację. Oczywiście wybiera postaci najbardziej ciekawe, polaryzujące - architekta, pisarza, płatnego mordercę, chorego na raka pilota itd. Początkowo poznajemy te postaci w pewnym momencie życia, nie wiedząc jednak zupełnie, do czego prowadzi narracja. Francuz pozostawia pewne tropy, ale to przemyślana koncepcja, mająca na celu utrzymanie uwagi czytelnika i pozostawienie go z domysłami. I ta część powieści zupełnie mnie nie zachwyciła, czytałam z pewną dozą znudzenia, bez żadnych konkretnych oczekiwań. Gdy już wiadomo, co jest clou powieści - narracja robi się ciekawsza, ale tylko trochę. Sztab najlepszych naukowców próbuje bowiem rozwiązać zagadkę samolotu, ale Francuz chętnie posługuje się stereotypami - na temat samych naukowców, służb specjalnych, a przede wszystkim amerykańskiego prezydenta i innych polityków. Nie odnalazłam tu ani świeżości, ani humoru. Ostatnia część natomiast nie zawiera w sobie ani katharsis, ani elementu zaskoczenia, ani nie zaciekawia.
Rozumiem oczywiście, na czym bazuje sukces tej powieści, niestety ja nie odnalazłam w niej świeżości, gry konwencją czy ciekawej narracji. Nawet tak zachwalana konstrukcja nie skrywa w sobie szczególnej nowatorskości. Co więcej, męczył mnie język - nie jestem w stanie ocenić, czy to wina tłumaczenia na język niemiecki, ale odebrałam go jako bardzo zawiły i zwyczajnie nudny.
Anomalia to nic więcej niż literatura rozrywkowa, zabawa pewną teorią, ale bez głębszych rozważań.
Moja ocena: 3/5
Hervé Le Tellier, Die Anomalie, 352 str., tł. Romy Ritte, Jürgen Ritte, Rowohlt 2020.
czwartek, 3 lutego 2022
Statystyka styczeń 2022
Przeczytane książki: 8
wtorek, 1 lutego 2022
"Der namenlose Tag" Friedrich Ani
Stosikowe losowanie luty 2022
RedRose wybiera numer książki dla McDulki (w stosie 200 książek) - 100